\"Stowarzyszenie Zakopiańskie Perspektywy walczy o całkowite usunięcie handlarzy z Krupówek. Władze przygotowują uchwałę, która zabroni handlowania na deptaku, ale uliczni sprzedawcy rozpoczęli zbiórkę podpisów w obronie swoich miejsc pracy\" - czytamy w \"Tygodniku Podhalańskim\".
Spór o wygląd zakopiańskiego deptaka przybiera na sile. Obie jego strony zwierają szeregi i nie zamierzają ustąpić pola.
"- Stoimy tu legalnie, mamy stosowne umowy, legalny towar, legalne stoiska handlowe, płacimy podatki" - powiedział dziennikarzom "TP" Radosław Ziembla z Nowego Targu, handlujący czapkami, rękawiczkami i szalikami przy budynku Poczty Polskiej.
Zgodnie z umową sprzedaje swe towary od 26 grudnia 2010 do 28 lutego 2011 roku, bo na dłużej dyrektor Oddziału Poczty Polskiej w Krakowie nie wyraził zgody. Ziembla uważa, że jest to wynik nagonki, prowadzonej przeciwko ulicznym handlarzom przez zakopiańskich biznesmenów. Dlatego pod pocztą sprzedawcy uliczni zaczęli zbierać podpisy w obronie swoich miejsc pracy.
"- Jeśli nas usuną, to ok. tysiąca osób zostanie bez pracy. Bo rzecz dotyczy nie tylko Krupówek, ale także Gubałówki i targowiska oraz wszystkich ulic w mieście" - wyjaśnił "Tygodnikowi" Ziembla i zapowiedział, że jeśli podpisy, jakie przedstawią władzom miasta, nie wystarczą, uliczni handlarze założą Stowarzyszenie "Szansa", które będzie bronić ich interesów.
A co słychać po drugiej stronie handlowej barykady?
"Parę dni temu rozpoczęło działalność Stowarzyszenie Zakopiańskie Perspektywy. Założyło je 22 przedsiębiorców z Krupówek. To ich reakcja na ciągnące się od kilku lat dyskusje dotyczące chaosu panującego na deptaku. I odpowiedź na bierność zakopiańskich władz" - napisał "TP".
"- Mamy już przyznany numer KRS, w kilka dni zebraliśmy ponad tysiąc podpisów. Przychodzą nie tylko właściciele firm, ale mieszkańcy, którzy mają już dość tego bałaganu. Nam już nie chodzi o to, że przez działalność ulicznych handlarzy tracą nasze restauracje i sklepy. Chodzi o wizerunek miasta. Bo do takiego za przeproszeniem <Bangladeszu> nie chcą przyjeżdżać turyści. Mamy oszpecone kamienice, ławki zajęte przez handlujących szwarcem, mydłem i powidłem, obwieszone towarami wejścia i bramy" - powiedziała "Tygodnikowi" Iwona Popławska.
Przedsiębiorców, którzy chcą, by miasto wydało całkowity zakaz handlu ulicznego, wspiera Tatrzańska Izba Gospodarcza. Przedsiębiorcy mówią też o rosnących zagrożeniach dla mieszkańców i turystów.
"- 20 lat mieszkam przy Krupówkach i takich rzeczy nigdy nie było. Uliczni handlarze ciągną prąd do swoich stoisk po ścianach kamieniczek, przewody są niczym nie zabezpieczone. Sprzedawcy załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne na tyłach naszych posesji. Ta tzw. legalna sprzedaż pączkuje. Od razu wokół stoisk pojawiają się sprzedający towar z ręki. Będziemy z tym walczyć, żeby nasze miasto wyglądało estetycznie" - skomentował sytuację na Krupówkach jeden z nich - Tomasz Guziak.
Obie strony sporu zgodne są co do jednego: władze miasta przez 20 lat nie uporządkowały spraw ulicznego handlu. Czy całkowite usunięcie stoisk handlowych z Krupówek to dobry pomysł?
"- Oscypki powinny zostać. Przecież to wizytówka Zakopanego. Tyle było walki o ładne stoiska, parasole. To teraz mamy odejść pod Gubałówkę?" - z niedowierzaniem zapytał na łamach "TP" gazda handlujący oscypkami poniżej oczka wodnego.
"Prawnik Kazimierz Nędza na zlecenie władz miasta przedstawił radnym projekt uchwały, według którego prowadzenie handlu okrężnego, obwoźnego, obnośnego z ręki, koszów, stoisk, w miejscach publicznych w Zakopanem może się odbywać tylko na targowiskach wyznaczonych przez władze lub na prywatnych terenach, ale zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego. Jeśli takie rozwiązania weszłyby w życie z Krupówek zniknęłyby także wydzierżawiane przez Biuro Promocji stragany z oscypkami. Mają one zostać przeniesione na miejscu obecnego, miejskiego parkingu pod Gubałówką" - czytamy w "Tygodniku".
Według wiceburmistrza Zakopanego Wojciecha Solika sytuacja na Krupówkach doszła do punktu, w którym pomóc może tylko najbardziej restrykcyjne prawo.
"- Powoli ten handel staje się niebezpieczny. Nielegalni straganiarze z pomocą wiszących na ścianach przedłużaczy pobierają prąd z kamienic. Sprzedaż oscypków to ważny element regionalny, ale w pierwszym etapie lepiej wprowadzić drastyczne rozwiązania i przenieść tych legalnych handlarzy na rynek maślany pod Gubałówkę" - stwierdził w wypowiedzi dla "Tygodnika Podhalańskiego".
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE