- Home >
- WIADOMOŚCI >
- Polska
Marcin Dubieniecki w polityce, czyli krótki żywot medialnej wydmuszki
06 marca, 2011
Jarosław Kaczyński, dystansując się od Marcina Dubienieckiego, znacznie zmniejszył możliwość atakowania PiS hakami w kampanii wyborczej
– W co naprawdę gra Marcin Dubieniecki? – to pytanie coraz częściej zadają sobie w nieoficjalnych rozmowach politycy PiS. Ci z nich, którzy jeszcze pół roku wcześniej chętnie przyznawali się do znajomości z zięciem tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, widząc w tym szansę na zrobienie politycznej kariery, teraz, jeśli w ogóle o tym mówią, to tylko nieoficjalnie. I równie nieoficjalnie dodają, że dla osób ze świata polityki Dubieniecki stał się "trędowaty". Wszystko przez niedawne informacje medialne dotyczące męża Marty Kaczyńskiej.
W środę "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że młody Dubieniecki zarejestrował na siebie spółkę MD Invest Group, która w rzeczywistości należy do skazanego za kierowanie grupą przestępczą Tomasza M. ps. Matucha. Z kolei w piątek TVP Info poinformowała, że Dubieniecki i Robert Draba, szef Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, założyli spółkę z Adamem S. skazanym za wyłudzenie z PFRON ponad 120 tys. zł i ułaskawionym przez Lecha Kaczyńskiego.
Mąż Marty Kaczyńskiej jeszcze do niedawna brylował w mediach, przekonując, że na pewno znajdzie się na liście wyborczej PiS. Te spekulacje ucichły dopiero, gdy Jarosław Kaczyński zdecydowanie, m.in. w wywiadzie dla "Uważam, Rze", wykluczył taką możliwość.
Według politologa dr. Rafała Chwedoruka: – Nigdy nie było poważnych perspektyw, by Dubieniecki zaistniał w polityce. PiS go nie potrzebuje. Jeśli chodzi o pewien symbol mitu smoleńskiego, jest przecież sam Jarosław Kaczyński.
Zdaniem niektórych polityków PiS niedawna deklaracja Kaczyńskiego o niewystawieniu na listach Dubienieckiego rozbroiła tykającą bombę. Jak tłumaczy inny politolog, dr Artur Wołek: – PiS jest przecież partią rodzinną, więc mogło się tak zdarzyć, że gdzieś w terenie lokalni działacze, chcąc się przypodobać Kaczyńskiemu, ogłosiliby, że Dubieniecki znajdzie się na ich liście wyborczej.
W kuluarowych rozmowach politycy PiS cieszą się, że odcinając się od Dubienieckiego, osłabili możliwość ewentualnej gry kwitami przez politycznych rywali. Czy to teoria spiskowa? Niekoniecznie. W 2009 r. Tomasz Tuczapski, wrocławski radca prawny podejrzany o wyprowadzenie pieniędzy z wrocławskich SKOK, który też współpracował z Marcinem Dubienieckim, alarmował, że podczas jednego z pierwszych przesłuchań wypytywano go nie o przedmiot śledztwa, ale o Dubienieckiego i Drabę. – Nie ulega wątpliwości, że chodziło o znalezienie kwitów – mówił "Rz" Tuczapski.
Wojciech Wybranowski
Rzeczpospolita, rp.pl
KATALOG FIRM W INTERNECIE