Kolejne amerykańskie Wszystkich Świętych. Piszę „amerykańskie” bo będąc 1 listopada w Ameryce uczestniczymy w jakimś fatalnym kiczu nazwanym Halloweenem.
Kiczu, jakże różnym od tego co nosimy w sercach, co pamiętamy i za czym tęsknimy. Bo tak już jest, że tylko te chwile spędzone w Polsce nad grobami najbliższych mają dla nas głęboki i metafizyczny sens życia i śmierci. Trwania i przemijania. I to nie tylko dla nas. Grupa młodych Amerykanów, która wraz z mym synem przed kilkoma laty przyjechała do Polski w tym szczególnym dniu była zszokowana tym co zobaczyła na krakowskim Cmentarzu Rakowickim. Nie chcieli uwierzyć, że w tym dniu tak wyglądają wszystkie polskie cmentarze. Przeżywali ogromne wzruszenie i wyznali, że zazdroszczą nam tego święta. Zazdroszczą nam pięknej, polskiej tradycji.
No właśnie tradycja. Przekazywana z pokolenie na pokolenie. Rok w rok w tym samym dniu odwiedzamy najbliższych, których już nie ma po tej stronie życia i spotykamy tych, którzy jeszcze trwają z nami. Stąd tyle intymości i smutku w tych cmentarnych spotkaniach. Stąd tyle radości z powitania bliższych i dalszych wujków, ciotek, kuzynów i ich rodzin. Stąd nasze dzisiejsze pragnienie bycia tam razem z nimi, gdy tymczasem jesteśmy tutaj. Paradoksalnie samotni, choć równocześnie z najbliższymi...
Wszystkich Świętych to chyba bardziej rodzinne święto niż Boże Narodzenie. Tyle, że zamiast przy świątecznym stole przez cały rok niewidziane w komplecie rodziny spotykają się na cmentarzach, przy rodzinnych grobach i grobowcach. Oglądamy się ciekawie wszyscy o rok starsi i o rok bardziej bliscy nieznanej granicy przeminięcia. Zatłoczone drogi, hektary doniczkowych chryzantem wystawionych przed cmentarzami i widoczne o zmroku ogromne łuny na niebie. Z dzieciństwa zapamiętałem też żebraków siedzących u bram cmentarnych i za drobną opłatą klepiących na zamówienie „wieczne odpoczywania”. Ale i oni przeminęli. Choć być może, że jeszcze są w Polsce takie cmentarze, na których ich można spotkać.
Pozostało natomiast wspomnienie zapachu powietrza wypełnionego dymem palonych świec, jesiennym wiatrem, pożółkłymi liśćmi i kadzidłem niesionym przez księdza prowadzącego procesję z cmentarnej kaplicy i wyczytującego z kartki dusze zmarłych opłacone wcześniej.
Z dzieciństwa zapamiętałem też moje i mojego brata zachlapne parafiną płaszcze i spodnie co nieustannie powodował irytację mamy. W domu prasowane przez gazetę parafinowe plamy znikały jak zaklęte, aby za rok pojawić się na nowo.
Takie były Wszystkich Świętych. I takie są polskie spotkania z tymi co odeszli.
Wszystkich Świętych. Zapalmy świeczkę.
Wojciech T. Mleczko
No właśnie tradycja. Przekazywana z pokolenie na pokolenie. Rok w rok w tym samym dniu odwiedzamy najbliższych, których już nie ma po tej stronie życia i spotykamy tych, którzy jeszcze trwają z nami. Stąd tyle intymości i smutku w tych cmentarnych spotkaniach. Stąd tyle radości z powitania bliższych i dalszych wujków, ciotek, kuzynów i ich rodzin. Stąd nasze dzisiejsze pragnienie bycia tam razem z nimi, gdy tymczasem jesteśmy tutaj. Paradoksalnie samotni, choć równocześnie z najbliższymi...
Wszystkich Świętych to chyba bardziej rodzinne święto niż Boże Narodzenie. Tyle, że zamiast przy świątecznym stole przez cały rok niewidziane w komplecie rodziny spotykają się na cmentarzach, przy rodzinnych grobach i grobowcach. Oglądamy się ciekawie wszyscy o rok starsi i o rok bardziej bliscy nieznanej granicy przeminięcia. Zatłoczone drogi, hektary doniczkowych chryzantem wystawionych przed cmentarzami i widoczne o zmroku ogromne łuny na niebie. Z dzieciństwa zapamiętałem też żebraków siedzących u bram cmentarnych i za drobną opłatą klepiących na zamówienie „wieczne odpoczywania”. Ale i oni przeminęli. Choć być może, że jeszcze są w Polsce takie cmentarze, na których ich można spotkać.
Pozostało natomiast wspomnienie zapachu powietrza wypełnionego dymem palonych świec, jesiennym wiatrem, pożółkłymi liśćmi i kadzidłem niesionym przez księdza prowadzącego procesję z cmentarnej kaplicy i wyczytującego z kartki dusze zmarłych opłacone wcześniej.
Z dzieciństwa zapamiętałem też moje i mojego brata zachlapne parafiną płaszcze i spodnie co nieustannie powodował irytację mamy. W domu prasowane przez gazetę parafinowe plamy znikały jak zaklęte, aby za rok pojawić się na nowo.
Takie były Wszystkich Świętych. I takie są polskie spotkania z tymi co odeszli.
Wszystkich Świętych. Zapalmy świeczkę.
Wojciech T. Mleczko
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Gabinety urologiczne w NJ i NY. Polski urolog na Greenpoincie, Manhattanie i w Nutley Janusz Plawner
Domy i mieszkania na sprzedaż na Florydzie. Nieruchomości w Cape Coral, Fort Myers i Naples. Vito Kostrzewski
Piękne usta po Botox Lip Flip
Leczenie bólu w New Jersey w ProSynergy Physical Therapy. Opieka po operacji. Agnieszka Mika PT zaprasza do polskich przychodni
Przysięgłe tłumaczenia akceptowane w USA i w Polsce. Usługi notarialne w GES Translation Services
Na wycieczki po USA w listopadzie i grudniu 2024 r. zaprasza agencja Polonez Shipping w Nowym Jorku
Polski adwokat w Linden. Na sprawy imigracyjne, kryminalne i wypadkowe w New Jersey Michael Brucki
zobacz wszystkie