10 lutego pisałem w poland.us o chęci sprzedania przez borykające się z problemami finansowymi Polskie Koleje Państwowe zagranicznemu inwestorowi Polskich Kolei Liniowych, wożących turystów i narciarzy m.in. z Kuźnic na Kasprowy Wierch.
Jak łatwo się domyślić, pomysł ten wywołał ożywioną dyskusję, w której nie mogło zabraknąć głosu dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego, mającej "pakiet kontrolny" w kolei gondolowej na Kasprowy w postaci górnej stacji i ostatniej podpory.
Władze TPN są zdecydowanie przeciwne tej inicjatywie i zapowiadają interwencję w rządzie, ponieważ - ich zdaniem - Tatry są narodowym dobrem, ważniejszym niż zysk z kolejki.
Na sprzedaż zgodziło się już Ministerstwo Skarbu. Wartość PKL szacowana jest na kilkaset milionów złotych, a zainteresowani ofertą są austriaccy biznesmeni, pragnący poszerzyć ofertę narciarską wokół Kasprowego.
"- Niestety, nas na razie nikt oficjalnie nie informuje o procesie prywatyzacyjnym PKL" - powiedział "Gazecie Wyborczej" Paweł Skawiński, dyrektor TPN.
A profesor Stefan Skiba, przewodniczący Rady Naukowej TPN, dodał:
"- Choć rozpoczął się już proces sprzedaży kolejki na Kasprowy, to nikt nie pytał nas o opinię w tej sprawie. A przecież my będziemy musieli współdziałać z właścicielem. Powinno tym zainteresować się Ministerstwo Środowiska, a także sejmowa komisja środowiska."
Rada zamierza wyrazić zaniepokojenie planami sprzedaży kolejki prywatnemu inwestorowi i zwrócić się z prośbą o interwencję do Państwowej Rady Ochrony Przyrody przy ministrze środowiska.
"- Niedobrze, że idzie się w kierunku rozwiązania, które na kolei linowej działającej w parku narodowym będzie wywierało większy nacisk dotyczący wypracowywania zysków. Przecież jeśli prywatny podmiot kupi tę spółkę, to nie po to, żeby działać misyjnie. A Tatry to narodowe dobro. I trzeba o nie dbać jak o Wawel"- stwierdził na łamach "GW" Skawiński.
Dyrekcja TPN nie zamierza biernie przyglądać się rozwojowi wypadków i przestrzega potencjalnych inwestorów, że w Tatrach nie będzie im łatwo prowadzić biznesu.
"- PKL ma nieograniczone prawa własnościowe do dolnej stacji w Kuźnicach i pośredniej stacji na Myślenickich Turniach, ale już na Kasprowym Wierchu nie ma takich praw. Skarb Państwa w zarządzie TPN jest współwłaścicielem terenu kopuły Kasprowego Wierchu. Górna stacja kolejki nie znajduje się na terenie PKL, tak samo ostatnia podpora. W ten sposób TPN ma rodzaj pakietu kontrolnego nad PKL. Jeśli już PKP koniecznie chcą pozbyć się kolei na Kasprowy, lepszym rozwiązaniem byłoby utworzenie spółki gminnej, która przejęłaby ten majątek i należycie dbała o produkt turystyczny na Podhalu, z uwzględnieniem praw ochrony przyrody. Bo właściciel, który nie będzie związany z Zakopanem, ani może nawet z Polską, nie będzie miał tego wyczulenia na przykład na los kozic" - dodał Skawiński.
Zdecydowanie przeciwne dalszym inwestycjom narciarskim w Tatrach, a szczególnie w rejonie Kasprowego Wierchu są także organizacje ekologiczne.
"W PKL nie kryją, że chcieliby w Tatrach poprawić warunki do uprawiania narciarstwa. Firma ostatnio postulowała wprowadzenie sztucznego naśnieżania w kotłach Gąsienicowym i Goryczkowym, a także przebicie kopuły Kasprowego Wierchu tunelem, który połączyłby obie narciarskie trasy. Ale o sprzedaży własnej firmy mówią niewiele. - To jest sprawa pomiędzy zarządem PKP i chętnymi na kupno. Nas na razie nie informowano o szczegółach planowanej transakcji - ucina spekulacje na ten temat Paweł Murzyn, wicedyrektor PKL" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Artykuł "Kasprowy na sprzedaż" zakończyłem zdaniem, które idealnie pasuje również jako podsumowanie tego tekstu;
"Ponieważ PKP są zdeterminowane sprzedać swoją <perłę w koronie>, czeka nas kolejna tatrzańska wojna, w której dyrekcja TPN i "zieloni" staną ramię w ramię, co nieczęsto się zdarza."
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE