KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   12:30:11 PM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Świat zagrożony

11 października, 2006

Kiedy islamscy terroryści zburzyli nowojorskie wieże, świat wstrzymał oddech. Zaś włoska pisarka i dziennikarka Oriana Fallaci niemal nazajutrz podjęła na nowo rozpoczętą znacznie wcześniej krucjatę przeciwko wojującemu islamowi. Nie przeciwko religii jako takiej, ale temu właśnie odłamowi islamu, który w wielu częściach świata postrzegany jest jako wrogi chrześcijaństwu, zachodniej kulturze i współczesnej cywilizacji. A kiedy krótko potem w wydanej przez siebie książce napisała, że niedługo świat, ale najwcześniej Stary Kontynent, staną się dominium islamu, a mieszkańcy Europy bezrozumnie skapitulują przed synami Allaha - podniósł się muzułmański krzyk.

Krzyk spod znaku Mahometa i politycznie poprawnych głupców z Zachodu. Że to obraza religii, a więc w imię tego włoski sędzia postawił Orianie zarzut z włoskiego kodeksu karnego, który zabrania znieważania jakiejkolwiek religii uznanej przez państwo. Orianie Fallaci w jej rodzinnym kraju groziły nawet dwa lata więzienia. Wyjechała do USA, gdzie zmarła w Nowym Jorku przed paroma tygodniami.

Kiedy niedawno Benedykt XVI w czasie swojej pielgrzymki do rodzinnej Bawarii w Niemczech w czasie wykładu na uniwersytecie w Ratyzbonie posłużył się dawnym cytatem muzułmańskiego duchownego pochodzącym z XIV wieku, przedstawiającym skrajny muzułmanizm jako groźbę dla świata, islamski świat współczesny poczuł się obrażony i zabrzmiał groźbą. Zażądał przeprosin, a za nim ruszyła banda lewackich klakierów. Przy okazji odezwały się także w Polsce tak zwane autorytety moralne, które podważały wypowiedź Benedykta. Tym wszystkim, którzy polityczną poprawność mają za świętość trzeba podpowiedzieć, że kto jak kto, ale obecny papież jest wytrawnym politykiem i dyplomatą oraz jako filozof i myśliciel wie co mówi i zdaje sobie sprawę z reperkusji swoich wypowiedzi. Trzeba założyć więc, że Benedykt XVI celowo użył cytatu proroka biznantyjskiego, by wywołać protesty w świecie islamu. By później zwołać do siebie muzułmańskie autorytety i zadać im proste pytanie - po czyjej stronie się opowiadacie, bezmyślnego, okrutnego, fanatycznego zabijania czy religii miłości bliźniego i pokoju. Dokonać rozłamu, gdy skała pęka, sypią się góry. Zapewne Benedykt XVI chce iść drogą swego wielkiego poprzednika Jana Pawła II, który pomógł dokonać rozłamu w bryle komunizmu.

Kiedy rozbłysły bomby w londyńskim metrze, okazało się wkrótce, że w stołecznych - i nie tylko - meczetach w Anglii, mułłowie islamscy prowadzą koraniczne nauki, w których jednoznacznie nawołują do krucjaty przeciwko „niewiernym”. Jak widzimy, wiernym synom Allaha, dwa razy nie trzeba powtarzać. We Włoszech, rodzinnym kraju Oriany Fallaci, meczety wyrastają jeden po drugim, rosną szeregi wyznawców Allaha, jednocześnie pustoszeją kościoły. Zachodnia młodzież jeszcze nie tłumnie, ale już w znacznej liczbie, uznaje nauki Mahometa i przechodzi na islam. To bardzo groźne ostrzeżenie nie tylko dla Kościoła, ale dla całej zachodniej cywilizacji. Okazuje się, że ekstremiści muzułmańscy mogą bezkarnie podpalać kościoły, wysadzać pociągi, zabijać „niewiernych”, ale uraża ich dumę i religię cytat rzymskiego papieża. Islamiści rozbudzają swoje nadzieje na opanowanie świata. Zachód jakby bezmyślnie zmierzał ku przepaści, jakby sam sobie gotował smutny los. Jakby nowojorska lekcja z jedenastego września i zeszłoroczne londyńskie wybuchy, eksplozje na wyspie Bali i w Indonezji zamachy na amerykańskie ambasady w Afryce nie były dostateczną nauką i ostrzeżeniem.

Islam jest ważną religią światową, jedną z trzech monoteistycznych. Ale jak żadna inna religia ma swój bardzo groźny odłam, uznający wyznawców innych religii za innowierców, których trzeba unicestwić. Niech świat wyciągnie z tego wnioski.

Zbigniew Ringer (Kraków)