KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 24 listopada, 2024   I   09:08:39 PM EST   I   Emmy, Flory, Romana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Polska w rozmiarze XXL

12 lutego, 2011

Duże porcje jedzenia, leki w megapaczkach – Polacy uwierzyli marketingowcom, że większe jest lepsze

Zwykle podczas wycieczek za wschodnią granicę Polacy mogli usłyszeć, że u sąsiadów „wsio bolszyje". O największych rozmiarach wiele nasłuchali się też bohaterowie kultowej komedii „Kochaj albo rzuć", gdy podziwiali USA zza szyb samochodu. Dziś wielkie rozmiary królują w kraju.

Metrowa pizza

Skarżysko-Kamienna. Jedną ze specjalności orientalnej restauracji Salamo Alikom są kebaby. Za klasyczną porcję baraniny w cienkiej arabskiej picie z surówkami trzeba zapłacić 9 zł. – Lepszych w mieście nie ma – twierdzi stały bywalec lokalu. Oprócz zwykłej kanapki można zamówić „superkebab" (dodatkowo ser i sosy), „extra duży" (podwójne mięso i dwa razy większa pita), „super extra duży" (oprócz powiększonej pity i większej ilości mięsa, podwójny ser), a nawet „XXL" (potrójna porcja baraniny).

– Dla naprawdę wymagających klientów mamy coś ekstra – mówi kelnerka i wskazuje kolejną pozycję w menu. Coś takiego jak miejscowy kebab kryjący się pod nazwą „XYZ", czyli pita z poczwórną porcją baraniny (cena 20 zł), rzeczywiście trudno znaleźć u konkurencji.

Iście gigantyczną ofertę ma szczecińska pizzeria Sempre, gdzie można zamówić „pizzę metrową". Za niespełna 55 zł dostaniemy placek z sosem, serem, pieczarkami, szynką, pomidorem, gorgonzolą, fetą, mozzarellą, goudą, salami, kurczakiem, chili, ogórkiem i cebulą.

Dla bardzo głodnych klientów specjalną, zimową ofertę ma od kilku tygodni także sieć McDonald\'s. Kanapka Zbójnicka oraz Kanapka Drwala to – jak czytamy na polskiej stronie fastfoodowego giganta – „gratka dla amatorów solidnych porcji". Można je zamówić także w zestawach (np. z colą i frytkami). Taką kompozycję wybiera często Mariusz Wojtasik, student z Lublina: – Za każdym razem biorę zestaw powiększony. Kosztuje tylko 1,5 zł więcej, a najadam się dużo bardziej.

Rosnącą popularnością cieszą się bary i restauracje z ofertami typu „jesz, ile chcesz", gdzie płaci się wejściówkę (np. 30 zł), za którą można jeść do woli.

Aż boli brzuch

– Lubimy fast-foody, rozmiary XXL wszelkich produktów. Hamburgera traktujemy jako przekąskę, ale nie mamy świadomości, że taka kanapka w „megazestawie" zdecydowanie nią już nie jest – mówi dr Agnieszka Jarosz z Instytutu Żywności i Żywienia.

Michał Kot z firmy badań rynku Ipsos, który koordynuje coroczny raport „Trendy w zwyczajach żywieniowych Polaków": – Dobry obiad oznacza duży talerz pełen ziemniaków z dużą porcją mięsa. W Polsce wstaje się od stołu, będąc najedzonym do syta, czasem aż brzuch boli. Tymczasem są kraje, np. Francja, gdzie w dobrym tonie jest wstać od stołu, będąc lekko nienajedzonym.

Efekt? Tycie społeczeństwa. Jak zauważa dr Jarosz, 60 proc. dorosłych Polaków ma nadwagę lub jest otyłych.

– 20 – 30 lat temu tego nie było. Kiedy weźmiemy dziś do ręki zdjęcie dowolnej klasy, to zobaczymy, że połowa dzieciaków jest pulchna, z rumianymi policzkami – ubolewa dr Jarosz. I dodaje, że dzieje się tak w czasie, gdy zapotrzebowanie kaloryczne ludzi maleje, m.in. dlatego, że coraz mniej się ruszają (bo np. więcej czasu spędzają w samochodach). Jeszcze niedawno normą było 2,2 tys. kalorii dziennie, ale dziś to już 1,8 tys.

Na potrzeby tyjących klientów odpowiadają przedsiębiorcy. – Od początku lat 90. prowadziłem kilka sklepów z odzieżą i bielizną. Kilka lat temu zauważyłem, że coraz więcej osób pyta o duże i bardzo duże rozmiary ubrań, więc postanowiłem wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom. To był strzał w dziesiątkę – opowiada właściciel sklepu internetowego z odzieżą XXL.

Wielki kubek, paczka tabletek

Z rosnącego zamiłowania Polaków do wielkości skorzystała pod koniec stycznia sieć sklepów Lidl, która prowadziła promocję pod nazwą „Tydzień XXL". Podczas jej trwania piwo, soki czy pakowaną wędlinę można było kupić w większych od standardowych wersjach.

Sieć kawiarni Coffeeheaven pod koniec 2010 roku wprowadziła większy rozmiar kubka do kawy i innych gorących napojów. Dotychczas kubki miały tam pojemność 355 lub 473 ml.

– Po analizie rynku oraz w odpowiedzi na oczekiwania klientów wprowadziliśmy trzeci rozmiar kubka w rozmiarze „L" o pojemności 591 ml. Jest to bardzo korzystne rozwiązanie dla osób, które są bardzo spragnione albo chcą w lokalu spędzić więcej czasu – nie muszą zamawiać kolejnej kawy – wyjaśnia Dorota Szczerbicka, kierowniczka marketingu marki Coffeeheaven.

Większy kubek ma być przydatny w autobusie lub pociągu, bo – jak przekonuje Szczerbicka – „długo utrzymuje ciepło, kawa może umilić oczekiwanie na środek lokomocji, a podczas samej podróży starcza na znacznie dłużej". Według jej zapewnień kubek w rozmiarze „L" został bardzo dobrze przyjęty przez klientów (sieć jest jednak o krok za Starbucksem, który niedawno wprowadził w USA kawy i herbaty w kubłach o pojemności 916 ml, czyli większej niż przeciętna pojemność ludzkiego żołądka).

Skąd takie tendencje w Polsce? – Globalizacja robi swoje – komentuje dr Jarosz. Michał Kot przyczyn upatruje w niewiedzy i naiwności: – Dla wielu z nas źródłem informacji są reklamy, więc przekaz „kup więcej, tego ci potrzeba" idealnie trafia w naszą mentalność. Dotyczy to nie tylko jedzenia. – Zawszę mam zapas leków przeciwbólowych – mówi z dumą Janina Nowak, emerytowana nauczycielka z Białegostoku. – Kiedyś musiałam co tydzień chodzić do apteki, ale odkąd moje tabletki pojawiły się w dużych opakowaniach, kupuję je raz w roku. Oszczędzam czas i pieniądze.

Opinie konsumentów potwierdza Iwona Błońska-Orzoł z USP Zdrowie, producenta popularnych leków przeciwbólowych apap (dostępny w opakowaniu mieszczącym 100 sztuk) i ibuprom (96 tabletek). – W dużym opakowaniu cena jednostkowa tabletki jest po prostu niższa. Zapas daje również poczucie bezpieczeństwa i możliwość korzystania z leków w razie nagłej potrzeby – mówi Błońska-Orzoł.

Ona także podkreśla funkcjonalność dużych opakowań w przypadku dłuższych podróży.

– Należałoby się w tym przypadku odwołać do teorii perspektywy, którą można sprowadzić do zasady: zysk mniej cieszy, niż strata boli. A więc wydając pieniądze, nie lubimy tracić, więc lepiej wydać więcej, ale raz – wyjaśnia dr Alicja Grochowska, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. – To próba podnoszenia własnej samooceny i usprawiedliwiania się, bo przeświadczenie, że oszczędzamy, jest złudne i pozorne.

Dlaczego? Bo jak zauważają rozmówcy „Rz", większe opakowania oznaczają też większe zużycie tych produktów w rozmiarze XXL. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę każdy marketingowiec. – Kiedy wysyłamy do klientów informację, że mogą mieć nasz produkt o 40 procent taniej, niemal w ciemno liczymy zyski. Zawsze działa – twierdzi specjalista ds. reklamy w znanym koncernie działającym m.in. w branży spożywczej.

– Dajemy się przekonać, że potrzebujemy megaopakowań wszystkiego, że czteropak jest lepszy od dwupaka – podsumowuje Michał Kot z firmy Ipsos.

Tomasz Nieśpiał
Rzeczpospolita, rp.pl