Jarosław Kaczyński rozwiewa nadzieje zięcia Lecha Kaczyńskiego, Marcina Dubienieckiego na polityczną przyszłość w PiS. - To byłby nepotyzm - przekonuje
Prezes PiS mówi w wywiadzie dla Onet.pl, że nie ma żadnych dowodów zamachu na samolot z polską delegacją na pokładzie. Jednocześnie zwraca uwagę, że sprawę bada prokuratura. - Nie widzę powodów, dla których z góry miałbym wykluczyć wersję o zamachu - stwierdził.
Kaczyński wyklucza możliwość błędu pilotów. Nie wierzy, by próba odejścia na drugi krąg nie udała się, bo maszyna leciała na autopilocie. - Reakcje pilotów są jak reakcje chirurgów. Jak w trakcie operacji dochodzi do krwotoku, to chirurg podejmuje działania na zasadzie pewnego automatyzmu, a nie czeka. Tak samo piloci reagują kiedy jest decyzja "odchodzimy", to wtedy dochodzi do szarpnięcia wolantem, co jest całkowicie odruchowe. A szarpnięcie wolantem oznacza wyłączenie autopilota - argumentował.
- To Adam Lipiński jest nr 2 w PiS - wyznał Kaczyński w odpowiedzi na pytanie o pozycję Zbigniewa Ziobro w partii. - Gdy nie mogę przewodniczyć obradom Komitetu Politycznego to zastępuje mnie wiceprezes Adam Lipiński - doprecyzował. Nie chciał jednak mówić o swoim ewentualnym następcy na stanowisku prezesa PiS.
Kaczyński odcina się od stwierdzeń, że koalicja z PO jest niemożliwa. Wyklucza jedynie współpracę z SLD. - W Irlandii był czas, kiedy dwie partie do siebie strzelały, ekskomunikowały się, a później współpracowały z pięknymi wynikami - przypomniał.
- Za mojego rządzenia w PiS nepotyzmu w partii nie będzie. Nikt, kto tylko dla tego, że jest np. najbliższą mi osobą, nie dostanie miejsca na listach. Trzeba być działaczem i trzeba się czymś zasłużyć i wtedy można dostać miejsce na listach - skomentował ewentualne polityczne aspiracje Marty Kaczyńskiej i Marcina Dubienieckiego.
pmaj
Rzeczpospolita, rp.pl
KATALOG FIRM W INTERNECIE