KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 24 listopada, 2024   I   06:40:30 PM EST   I   Emmy, Flory, Romana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Efekt Tatiany Anodiny

16 stycznia, 2011

Kolejny raz rosyjska narracja okazuje się najpopularniejsza za Odrą.

Wizerunek pijanego polskiego generała w samolocie lecącym na zatracenie – jakież to typowo polskie. Doradcy generał Tatiany Anodiny nie musieli długo się zastanawiać. Wybrali najbardziej trafiający do wyobraźni Europejczyków stereotyp Polaka - człowieka jednocześnie tragicznego i śmiesznego. Środowa konferencja prasowa MAK była doskonale wybranym miejscem i czasem na prezentację tego stereotypu. A najbardziej masowe media w Niemczech „kupiły” go jak prawdę objawioną.

Najbardziej zapada w pamięć tytuł z bulwarowego "Bilda" : „Pijany dowódca sil lotniczych zmusił pilotów do lądowania”. I tekst o tym, że „jest już wyraźny winny tego dramatu: to były szef sił lotniczych Andrzej Błasik”. "Bild" ogłosił, że mając 0,6 promila alkoholu we krwi komendant Błasik „szturmował” kokpit i wbrew wszystkim okolicznościom zmusił pilotów do lądowania. Taki wyrok opublikował portal dziennika wydawanego w ośmiu milionach egzemplarzy. O podchmielonym generale Błasiku pisał też portal „Spiegla”.

W głównym wydaniu telewizyjnych wiadomości „Tagesschau” prezenter Marc Bator orzekł, że - jak wynika z raportu MAK - to generał Błasik jest odpowiedzialny za tragedię. Prezenterka ZDF Marietta Slomka z sztandarowego dziennika telewizyjnego tej stacji "Heute" - wybrała dla opisania stanu generała inne określenie. Generał miał być „alkoholisiert”, czyli odurzony alkoholem. Błasiaka w obu stacjach wyróżniono specjalnym zdjęciem. Prezenterzy nie wspomnieli za to ani słowem o zlekceważeniu przez stronę rosyjską wniosków polskiej komisji. Oczywiście wyemitowano też felietony warszawskich korespondentów, opisujące dyskusje i protesty w Polsce - ale przeciętny Niemiec wyrabia sobie opinie na dany temat z opinii jakie wyrażają prezenterzy. Felieton filmowy słuchany jest już z nieco mniejszą uwagą.

Komentatorzy „Süddeutsche Zeitung” i "Frankfurter Allgemeine Zeitung" opublikowali bardziej zniuansowane analizy. Stefan Dietrich z FAZ wskazał, że Rosjanie zlekceważyli wnioski polskiego rządu. Z kolei Thomas Urban z „Süddeutsche Zeitung” przypomniał niemieckim czytelnikom, jak Kreml rozgrywał wyścig Donalda Tuska, który chciał odwiedzić Katyń przed Lechem Kaczyńskim.

Ale to analizy dla elit. Do masowego odbiorcy dotarła wersja rosyjska. W „Bildzie” i w stacjach telewizyjnych, na żadnym szczeblu redakcyjnym, nikt nie uważał za stosowne, by zniuansować wersję wydarzeń i wyjść poza to, co ogłosił MAK.

Po raz kolejny, tak jak wtedy, gdy Rosja najechała Gruzję, w sytuacji kryzysowej rosyjskie klisze i narracje są zaskakująco łatwo przyjmowane za Odrą. I podobnie, jak w czasie sporu o pierwiastkowy system głosowania w UE z 2007 r., zbyt łatwo zwyciężają niechętne Polakom stereotypy.

Trudno, by nas to cieszyło.

Piotr Semka
Rzeczpospolita, rp.pl