W sondażach \"Rzeczpospolitej\" Platforma cały rok na czele, PiS zyskał po 10 kwietnia i w kampanii prezydenckiej, ale znów wszystko utracił
PO wygrywała wszystkie sondaże preferencji partyjnych przeprowadzane w 2010 r. przez GfK Polonia dla "Rz". Poparcie dla partii Donalda Tuska wahało się od 43 do 54 proc. Jej prowadzenie nigdy nie było zagrożone.
– Skala poparcia dla PO za każdym razem mnie zaskakuje – mówi "Rz" dr Jacek Kucharczyk, socjolog z Instytutu Spraw Publicznych. – Biorąc pod uwagę ilość kłopotów, z którymi musiał zmagać się rząd: powódź, śledztwo smoleńskie, problemy budżetowe, to jest to wynik kapitalny. Widać wyraźnie, że Polacy wybierają stabilizację i nawet jeśli nie we wszystkim PO im odpowiada, to wolą jej oddać władzę, niż ryzykować zmianę.
Platforma Obywatelska kończy rok 2010 z poparciem zbliżonym do tego, z jakim w niego wkraczała. Podobnie wygląda sytuacja największej partii opozycyjnej, czyli PiS. Jednak "sondażowa historia" jest dla obu ugrupowań zupełnie inna. Bo Platforma nigdy ani za wiele nie traciła, ani nie zyskiwała. Tymczasem historia tegorocznych notowań PiS to szybki wzrost między kwietniem a lipcem, a potem równie szybki upadek w ostatnich miesiącach.
Poparcie dla PiS zaczęło rosnąć wkrótce po katastrofie smoleńskiej, w której zginął popierany przez tę formację prezydent Lech Kaczyński i czołówka jej polityków. – Ta olbrzymia tragedia paradoksalnie okazała się dla PiS wielką szansą na wyjście z narożnika na fali współczucia społecznego w walce o pierwsze miejsce – zwraca uwagę dr Anna Materska-Sosnowska, politolog z UW.
W kwietniu poparcie dla PiS pierwszy raz w 2010 r. przekroczyło 30 proc. – Kolejną szansą był start w wyborach prezydenckich Jarosława Kaczyńskiego. Dzięki spokojnej kampanii wyborczej i pokazaniu umiarkowanej twarzy PiS przyciągnął do siebie kolejne grupy wyborców – podkreśla Materska-Sosnowska.
I rzeczywiście: w lipcu, krótko po II turze wyborów prezydenckich, w której Jarosław Kaczyński zdobył 47 proc. głosów, sondażowe poparcie dla PiS osiągnęło rekordowe 40 proc. W wakacje różnica między głównymi partiami była najmniejsza i wynosiła zaledwie 6 pkt proc.
– PiS zmarnowało swoją wielką szansę. Prezes Kaczyński ponownie zaostrzył język, w partii doszło do kłótni i podziałów. Efekt jest taki, że wszystko, co PiS w ciągu roku zyskało, zostało roztrwonione. Dziś znów może liczyć jedynie na żelazny elektorat – ocenia dr Kucharczyk.
Wyniki zbliżone do tych z początku roku odnotowuje też SLD. W styczniu zaczynał z poparciem 12 proc. Na koniec roku poparcie dla partii waha się od 10 do 11 proc. – Widać, że SLD nie jest w stanie wybić się ponad ten wynik – mówi dr Materska-Sosnowska.
Ciekawie zmieniało się poparcie dla PSL. Ludowcy zaczynali rok z poparciem 6 proc. Później wraz z umacnianiem się PiS partia traciła. Po II turze wyborów prezydenckich PSL w sondażu "Rz" miało zaledwie 1 proc. Część komentatorów wieszczyła szybki koniec tej partii. Jednak druga połowa roku to dla ludowców odrabianie strat i sukces w wyborach samorządowych. – Widać, że PSL walczy o ten sam elektorat wiejski co PiS. Kiedy partia Kaczyńskiego jest silna, ludowcy tracą. Kiedy PiS słabnie, oznacza to dobre informacje dla PSL – mówi Kucharczyk.
Pod koniec roku powstały też nowe ugrupowania. Ale Ruch Poparcia Janusza Palikota oraz Polska Jest Najważniejsza nie zdobyły dotąd w żadnym sondażu preferencji partyjnych przeprowadzanym dla "Rz" więcej niż 2 proc.
GfK Polonia przeprowadziła w 2010 r. dla "Rz" 24 sondaże partyjne, każdy na próbie 1000 osób.
KATALOG FIRM W INTERNECIE