KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 24 listopada, 2024   I   02:33:08 PM EST   I   Emmy, Flory, Romana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Komentarz Macierewicza do sensacji \"Wprost\"

05 listopada, 2010

- \"Wprost\" zamiast przedstawić solidną analiz poszedł w kierunku nieprzyzwoitej sensacji, która jest rozkręcana przez środowisko establishmentowe od ponad dwóch miesięcy - powiedział portalowi Fronda.pl Antoni Macierewicz.

Oto cała jego wypowiedź:
   
Tygodnik, który ujawnił materiały ze śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej, należy do pism establishmentowych. Należy się zastanowić, komu z tego środowiska zależało na takim przecieku oraz dlaczego z 57 tomów akt opublikowane zostały tak obszerne fragmenty pomówień pod adresem gen. Andrzeja Błasika. Wytworzono w ten sposób sugestie, że generał był w kokpicie, że podejmował jakieś decyzje dotyczące lotu. Tymczasem, gdy się wczytać w tekst, nie ma na to żadnych dowodów.
   
Dlaczego redakcji "Wprost" zależy na wywarciu wrażenia, że generał był w kokpicie i wywierał naciski na pilotów, skoro nie ma na to żadnych dowodów? Dlatego używa się akt śledztwa do oczerniania wybitnego dowódcy, który sam nie może się bronić, ponieważ zginął? Wykorzystywanie w ten sposób dokumentów prokuratorskich wzbudza we mnie olbrzymi protest. To nie jest działanie przyczyniające się do wyjaśnienie katastrofy, tylko gonienie za sensacją, która ma oczernić jedną z ofiar.
   
Akta śledztwa to materiał, który pozwala na dotarcie do informacji do tej pory ukrywanych przed opinią publiczną. Tymczasem "Wprost" zamiast solidnej analizy poszedł w kierunku nieprzyzwoitej sensacji, która jest rozkręcana przez środowisko establishmentowe od ponad dwóch miesięcy. Tyle już czasu trwa nagonka na gen. Błasika. Jest to akcja prowadzona bez cienia dowodu na poparcie tezy jego krytyków. Jeśli do tego wykorzystuje się akta śledztwa, jestem tym głęboko poruszony.
   
W materiale tygodnika bardzo ważnym elementem jest oczywiście informacja o telefonie śp. Leszka Deptuły do swojej żony. To kwestionuje bowiem cały przekaz dotyczący katastrofy smoleńskiej, który tworzy strona rosyjska. Jeżeli na poczcie głosowej żony śp. posła PSL został zarejestrowany sam moment katastrofy smoleńskiej, a tak by wynikało z relacji "Wprost", to wersja, według której samolot po pięciu sekundach od uderzenia w drzewo uderzył w ziemię, jest nieprawdopodobna. Telefon włącza się przecież dużo dłużej. Musiało więc wydarzyć się coś niepokojącego dużo wcześniej, jeszcze w powietrzu. Samolot mógł np. zacząć się rozpadać w powietrzu. Zeznania dotyczące telefonu Leszka Deptuły mogą rzucić zupełnie nowe światło na przyczyny tragedii z 10 kwietnia.
   
8 października kierowany przeze mnie zespół wskazał na ukrywanie faktów, które kwestionują oficjalny przebieg katastrofy smoleńskiej. Zwróciliśmy się wtedy z apelem o upublicznienie materiałów ze śledztwa i dopuszczenie do nich posłów, którzy posiadają certyfikat dostępu do materiałów niejawnych. Sytuacja, jaka powstała po opublikowaniu materiałów przez pismo establishmentowe, obliguje prokuraturę do udostępnienia tych akt. Jeśli tego nie zrobi, to jedna ze stron – ta, która atakuje ofiary - będzie mogła swobodnie posługiwać się materiałami, dowolnie je przedstawiać, a wszyscy pozostali będą mieli zamknięte usta. To sytuacja niedopuszczalna. Raz jeszcze wzywam prokuratorów, by upublicznili wszystkie materiały w tej sprawie.


Jerzy Bukowski
\"\"