Zanosi się na to, że niedźwiedź Wojtek, który jako mały miś trafił w 1942 roku do armii generała Władysława Andersa, będzie mieć wkrótce dwa pomniki: w Edynburgu, gdzie od 1946 aż do śmierci w 1963 roku przebywał w tamtejszym ogrodzie zoologicznym oraz w Krakowie, w którym to mieście znalazł siedzibę II Korpus Zmechanizowany Wojska Polskiego, kontynuujący tradycje II Korpusu Polskich Sił Zbrojnych.
W Szkocji zamierzają uczcić niezwykłego żołnierza zarówno edynburczycy, jak i zamieszkali tam oraz w Anglii Polacy, pod Wawelem monument chce mu zaś postawić przebywający od 20 lat w Krakowie brytyjski przedsiębiorca Richard Lucas.
Kupiony za parę puszek wojskowych konserw od irańskiego chłopca Wojtek otrzymał przydział do kompanii transportowej II Korpusu. Od razu stał się ulubieńcem żołnierzy, chociaż podkradał im papierosy (lubił je jeść po kilka naraz i to zapalone) oraz piwo (nauczył się sam otwierać butelki z tym napojem). Zdarzało mu się też zajmować im łóżka, z których bardzo niechętnie schodził, kiedy do namiotu wracali ich właściciele.
Wojtek towarzyszył Korpusowi w Iraku i podczas kompanii we Włoszech, gdzie całkiem na serio potrafił przysłużyć się podczas walk o Monte Cassino, nosząc skrzynki z amunicją, także pod niemieckim ostrzałem. Opowiadał o tym krakowskim mediom profesor Wojciech Narębski, były żołnierz gen. Andersa.
Po rozwiązaniu II Korpusu sympatyczny i odważny niedźwiadek znalazł bezpieczną przystań w zoo w Edynburgu, gdzie często odwiedzali go polscy kombatanci, których witał z widoczną radością. Teraz ma zostać upamiętniony pomnikami w dwóch przybranych ojczyznach.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE