Takie historie jak poniżej przedstawiona nie zdarzają się - na szczęście - wyłącznie w bajkach, ani w dydaktycznych opowiastkach z moralistycznym przesłaniem.
Milionowy spadek pozwolił wyremontować jeden z oddziałów szpitala imienia Edwarda Szczeklika w Tarnowie - poinformowała Kronika TVP Kraków.
Darowiznę zapisał w testamencie tarnowianin Leon Ligus, którego matkę leczono w tej placówce medycznej w czasie drugiej wojny światowej.
"Historia zaczęła się w roku 1943. Chora na raka matka Leona Ligusa, którego wojenny los rzucił do Wielkiej Brytanii, a potem do Kanady, trafiła do tarnowskiej lecznicy. W tamtych czasach nie wolno było podawać pacjentom – Polakom – żadnych środków przeciwbólowych. Lekarze i pielęgniarki ryzykowali życiem. Zdobywali morfinę aby ulżyć pacjentom. Kiedy – po wielu latach - Leon Ligus dowiedział się, jak opiekowano się w Tarnowie jego matką, postanowił przekazać szpitalowi dwadzieścia procent swojego majątku. Po raz pierwszy próbował to zrobić jeszcze w latach siedemdziesiątych. Nawet przywiózł pieniądze, ale szpital nie podjął z nim rozmów" - czytamy na stronie internetowej ww.kra.tvp.pl.
Ligus zmarł, nie doczekawszy czasów, w których spełnienie jego woli stało się możliwe. Gdy kancelarie adwokackie z Kanady zaczęły realizować testament, pojawił się jednak zupełnie nieoczekiwany problem: do wykonania swojej ostatniej woli zmarły wyznaczył bowiem siostrzenicę, która nosi takie samo nazwisko, co obecny dyrektor tarnowskiego szpitala. Kilka miesięcy trwało wyjaśnianie, że jest to przypadkowa zbieżność.
W końcu udało się przeprowadzić postępowanie spadkowe i szpital dostał prawie milion złotych, dzięki którym odnowiono już i wyposażono jeden z oddziałów oraz jedną z sal operacyjnych.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE