Rzeszowskie stowarzyszenie Contra In Vitro skierowało do Sądu Metropolitalnego w Przemyślu pozew przeciwko posłowi Platformy Obywatelskiej Tomaszowi Kuleszy za nazwanie jego prezesa Jacka Kotulę ateistą i praktykującym niewierzącym.
"W pozwie wniesiono o uznanie przez sąd, że pozwany Kulesza naruszył prawo Kotuli, jako osoby wierzącej, do dobrego imienia, czym złamał przepis Kodeksu Prawa Kanonicznego. Kotula chce także, aby sąd nakazał pozwanemu wydanie publicznego oświadczenia, w którym miałby przeprosić i odwołać słowa naruszające jego dobre imię" - napisała o tej sprawie Polska Agencja Prasowa.
Kotula wyjaśnił PAP, że sprawa dotyczy wiary, a zatem powinien ją rozstrzygać sąd kościelny jako najbardziej kompetentny. Ponieważ mieszka w Jarosławiu, czyli na terenie diecezji przemyskiej, wystąpił do Sądu Metropolitalnego w Przemyślu.
- Chcemy tylko, aby sąd kościelny stwierdził, że zostaliśmy obrażeni i żeby pozwany odwołał swoje słowa. To nam wystarczy - powiedział i przypominał, że Kulesza nie odpowiedział na propozycję jego Stowarzyszenia publicznego przeproszenia oraz odwołania obraźliwych słów.
W pozwie Kotula przytoczył wypowiedź Kuleszy dla jednej z lokalnych gazet, w której padły słowa: "Nie wiem, jak nazwać tych ludzi. To nawet nie ateiści, to praktykujący niewierzący".
Poseł PO skomentował w ten sposób akcję Contra In Vitro, polegającą na wożeniu po Rzeszowie billboardu przedstawiającego dwa zdjęcia: na jednym był Bronisław Komorowski i napis: "Marszałek Komorowski popiera kompromis aborcyjny", a obok zdjęcie płodu i napis: "Kompromis aborcyjny zabija chore dzieci".
Poseł Kulesza powiedział PAP, że podtrzymuje swoje słowa:
- Działanie Stowarzyszenia jest haniebne i niegodne chrześcijanina. Prawdziwy chrześcijanin nie oskarża drugiego człowieka. To fundamentalna prawda, a tu kłamliwie, oszczerczo oskarżono Bronisława Komorowskiego, niewinnego człowieka, który jest przykładem dobrego katolika.
Dodał, że jeżeli zostanie wezwany do sądu kościelnego, to się przed nim stawi.
- Składając ten pozew do sądu kościelnego, chcemy pokazać, iż w obecnych czasach ludzie traktują katolicyzm dość pragmatycznie. Szukają w nim dobrej trampoliny w życiu społecznym, a gdy osiągną swój cel, odżegnują się od magisterium Kościoła - stwierdzili wnioskodawcy, którzy nie żądają odszkodowania, ale przeprosin.
Ksiądz doktor Józef Bar, oficjał przemyskiego Sądu Metropolitalnego potwierdził lokalnym mediom, że pozew został złożony. Prawdopodobnie pod koniec sierpnia okaże się czy będzie wszczęty proces. Ksiądz zaprzecza medialnym spekulacjom, jakoby poseł za karę miał np. iść na pielgrzymkę.
- Jest to proces sporny, a nie karny. Jego celem jest przyznanie racji jednej ze stron. Na razie tylko tyle mogę powiedzieć - powiedział ks. Bar dziennikarzom.
"Billboard, który został przygotowany przez Fundację Pro-Prawo do Życia, wożony był w czerwcu, kilka dni przed wyborami prezydenckimi. Doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył na policji poseł Kulesza. Plakat wraz z lawetą został zatrzymany jako dowód ewentualnego przestępstwa, a sprawa trafiła do rzeszowskiej prokuratury rejonowej. Ta jednak umorzyła dochodzenie w sprawie zniesławienia marszałka Sejmu, wtedy jeszcze kandydata PO na prezydenta Bronisława Komorowskiego. Szefowa rzeszowskiej prokuratury Ewa Lotczyk wyjaśniła wówczas, że dochodzenie zostało umorzone wobec braku interesu społecznego" - czytamy w depeszy PAP.
Prokuratura nie wszczęła także śledztwa w sprawie znieważenia osoby publicznej, ponieważ do tego może dojść jedynie podczas i w związku z wykonywaniem przez nią obowiązków służbowych, a w tym wypadku takie okoliczności nie zaistniały.
"Ponieważ sprawa miała charakter prywatno-skargowy, pozew w tej sprawie mógł złożyć sam Komorowski, jednak sztab wyborczy zrezygnował ze złożenia pozwu w trybie wyborczym" - przypomniała PAP.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE