Europoseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Kurski - zaraz po nieudanej licytacji jego bmw - przekazał 90 tysięcy złotych komornikowi na pokrycie swoich długów wobec Agory oraz kosztów komorniczych i zaapelował do wydawcy \"Gazety Wyborczej\", aby te pieniądze przekazał na pomoc powodzianom.
Przeprowadzona w Gdańsku licytacja samochodu Kurskiego związana była z przegranymi przez polityka PiS dwoma procesami, jakie wytoczyła mu "GW", o czym pisałem wczoraj. Na poczet długu komornik zajął auto polityka.
Tuż po licytacji, w której wzięło udział pięć osób (wśród nich m.in. dziennikarz i poseł PiS Zbigniew Kozak) eurodeputowany - podczas spotkania z dziennikarzami - wrzucił do szklanego naczynia 90 tys. zł i przekazał je komornikowi.
- Dajemy te 90 tysięcy, żeby Agora się tymi pieniędzmi udławiła. Apeluję do Agory, aby te pieniądze, które wymusza przy pomocy komornika na polityku przeciwnej opcji, przekazała powodzianom z Bogatyni - powiedział Kurski i dodał, że ze swej strony przekaże powodzianom 5 tys. zł.
Sędzia Rafał Terlecki z Sądu Okręgowego w Gdańsku wyjaśnił dziennikarzom, że jeśli dłużnik zapłaci pieniądze, postępowanie egzekucyjne zostaje zakończone, a on nie traci zajętych przedmiotów.
Jacek Kurski umieścił na swojej stronie internetowej spot, w którym przedstawił swoją wersję jak doszło do licytacji. Na początku filmu, stojąc w otoczeniu rodziny, mówi, że skrócił swoje wakacje ponieważ, "rodzinny samochód" musiał oddać na licytację.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE