Stara mądrość ludowa głosi, że kiedy ktoś przychodzi z wizytą do domu, w którym niedawno powiesił się syn gospodarzy, to nie powinien pytać w przedpokoju: \"gdzie mogę powiesić płaszcz?\"
Takiej elementarnej wrażliwości zabrakło firmie, której reklamę swojego sztandarowego trunku powierzył producent piwa Lech. Kampania promocyjna została wprawdzie zaplanowana kilka miesięcy temu, rozpoczęła się jednak już po tragedii smoleńskiej, a obecnie weszła w kulminacyjną fazę.
Jej głównym hasłem - idealnym na upalne lato - jest "zimny Lech". Ogromny baner z tymi słowami i z apetycznie wyglądającą, zmrożoną puszką chmielowego napoju zawisł m.in. na budynku dawnego hotelu "Forum" na przeciw Wawelu, czyli miejsca wiecznego spoczynku śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii, do którego wciąż podążają rzesze Polaków.
Czy jest to powód do zgorszenia, protestów i oskarżeń o profanację? Nie posuwałbym się tak daleko, ale na miejscu odpowiedzialnej za reklamę tego gatunku piwa firmy nie wieszałbym jej jednak - przynajmniej w tym roku - w pobliżu miejsc kojarzących się z tragicznie zmarłą głową naszego państwa, takich jak Wawel, czy pałac Prezydencji w Warszawie. Lepiej być chyba bowiem przesadnie delikatnym, aniżeli narazić się na zarzut braku wrażliwości.
Oprócz argumentu o charakterze etycznym jest też czysto marketingowy: ponieważ Polska jest obecnie - jak wykazały ostatnie wybory - podzielona niemal dokładnie na pół w swoich sympatiach politycznych, taka reklama może odstręczyć od zakupu Lecha równie wielu potencjalnych klientów, jak przyciągnąć.
Skoro zacząłem od mądrości ludowej, to zakończę dobrze pasującym do tej sytuacji powiedzeniem: nigdy nie zawadzi dmuchać na zimne.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE