Dawni mieszkańcy Kresów Wschodnich II RP i ich rodziny przybyli w niedzielę z 16. pielgrzymką tego środowiska na Jasną Górę, gdzie zaapelowali, aby do opinii publicznej dotarła prawda historyczna o ich losach oraz popełnionych tam zbrodniach - poinformowała Polska Agencja Prasowa.
Mszy Świętej w intencji ojczyzny, ofiar katastrofy smoleńskiej, mordu katyńskiego, poległych i pomordowanych na Wschodzie, a także z prośbą o jedność w narodzie oraz o błogosławieństwo dla Kresowian przewodniczył ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski (duszpasterz Kresowian i Ormian, autor książki "Przemilczane ludobójstwo na Kresach").
- Jeżeli mówimy dzisiaj o tych trudnych sprawach, to nie po to, żeby jątrzyć i rozdzierać rany, ale właśnie po to, żeby te rany się zagoiły, ale na prawdzie, na uszanowaniu mogił, na postawieniu krzyży, na pamięci - mówił w cytowanej przez PAP homilii ks. Zaleski.
Podkreślił, że mieszkańcy Kresów nigdy nie szczędzili krwi dla ojczyzny, ginąc w powstaniach, w walkach o niepodległość i w okresie II wojny światowej: w Katyniu, na Syberii, w Kazachstanie, w więzieniach NKWD, a także "z rąk okrutnych nacjonalistów ukraińskich".
Ks. Zaleski wspomniał tragiczną niedzielę 11 lipca 1943 roku, kiedy doszło do aktu ludobójstwa na Wołyniu: członkowie OUN-UPA wymordowali wówczas Polaków idących do kościołów i uczestniczących w mszach.
- Napadano na kościoły, w których znajdowali się ludzie na mszach świętych; kościoły podpalano (najczęściej były one drewniane), a ludzi tam zgromadzonych mordowano siekierami. Straszliwy los dotknął także księży, wielu z nich zostało zarąbanych siekierami czy zakłutych bagnetami przy stopniach ołtarzy. To są autentyczni męczennicy. Niestety, Kościół w Polsce z różnych powodów nie chce rozpocząć procesów beatyfikacyjnych tych osób. Ale wierzymy głęboko, że wcześniej czy później prawda o tych przemilczanych i niechcianych męczennikach trafi także do wszystkich podręczników szkolnych - mówił do Kresowian ich duszpasterz.
Dodał, że akty ludobójstwa miały także miejsce na Podolu, Polesiu, ziemi lwowskiej, tarnopolskiej, stanisławowskiej, przemyskiej, rzeszowskiej, zamojskiej czy chełmskiej. Wielu pomordowanych wciąż nie ma grobu.
- Jeżeli o coś upominamy się tutaj, na Jasnej Górze, to właśnie o to, żeby krzyże stanęły na miejscach tych zbiorowych mogił ludzi, którzy ginęli tylko dlatego, że byli Polakami i katolikami; oni mają prawo do chrześcijańskiego pochówku, a władze mają obowiązek o to się zatroszczyć - podkreślił ks. Zaleski.
Przestrzegał, by "w żaden sposób nie mówić, że to naród ukraiński wymordował naród polski". Zabójców nazwał wrzodem, "który powstał na jednym narodzie i mordował nie tylko Polaków, ale także Żydów, Ormian, Czechów, Słowaków i tych Ukraińców, którzy ratowali Polaków i Żydów".
- Dzisiaj chcę przypomnieć bardzo wyraźnie, że w narodzie ukraińskim znalazło się wielu sprawiedliwych, którzy nie dali się opętać ideologii Stepana Bandery; którzy narażając siebie, swoich rodziców i swoje dzieci ratowali swoich sąsiadów - dodał kapłan i przytoczył opinię brytyjskiego historyka, wedle którego "jeszcze nikt nigdy w historii nie zbudował pojednania i przebaczenia na kłamstwie czy na przemilczeniu".
Przypomniał też zapisaną w pamiętniku przez swojego ojca myśl, iż "Kresowian zabito dwukrotnie - raz przez ciosy siekierą, drugi raz przez przemilczenie; a ta śmierć przez przemilczenie jest jeszcze bardziej okrutna od śmierci fizycznej".
Podkreślił, iż u podstaw funkcjonowania Kresów stała idea Jagiellonów, "że każdy obywatel Rzeczypospolitej, niezależnie od swego wyznania i narodowości, ma te same prawa". Żyło na nich w zgodzie i wzajemnej tolerancji prawie 20 narodowości: Polaków, Rusinów, Żydów, Ormian, Niemców, Tatarów, Karaimów, Litwinów, Łotyszy i bardzo wielu innych.
Według ks. Zaleskiego przyjazd Kresowian do Polski w nowych granicach po II wojnie światowej nie był repatriacją, czyli powrotem do ojczyzny, ale ekspatriacją - wypędzeniem z ojczyzny. Wielu ludzi cierpiało potem, kiedy w ich dowodach osobistych jako miejsce urodzenia wpisano Związek Sowiecki.
- Nie wolno było w ogóle mówić o Kresach - i o tych rzeczach pozytywnych i o tych rzeczach tragicznych. Również niestety po 1989 roku, ze względu na tzw. poprawność polityczną, nie można do końca powiedzieć prawdy, czym były i są nadal Kresy - stwierdził krakowski kapłan.
Sprawy historyczne oraz współczesne problemy środowiska Kresowian i Polaków żyjących na tych terenach zdominowały tematykę towarzyszącego pielgrzymce forum kresowego i Światowego Zjazdu Kresowian.
- Priorytetem są niezwykle trudne sprawy, z jakimi borykają się Polacy za naszą wschodnią granicą, m.in. dyskryminacja polskiego szkolnictwa, sprawa własności polskiej na Litwie oraz języka, w tym pisowni nazw polskich, dyskryminacja Polaków na Białorusi i Ukrainie Zachodniej, gdzie zakłamuje się historię, szczególnie tę dotyczącą II wojny światowej. Chcemy poruszyć niezałatwione do tej pory sprawy upamiętnienia miejsc kaźni naszych rodaków na Kresach i należytego miejsca dla tych tematów w naszych mediach i programach szkolnych, a także problem postępującej ukrainizacji kościoła rzymsko-katolickiego i sprawę powołania Muzeum Kresów - powiedział PAP prezes Światowego Kongresu Kresowian i współorganizator zjazdu Jan Skalski.
"Po raz pierwszy w spotkaniu na Jasnej Górze uczestniczyli przedstawiciele Europejskiej Unii Narodów Wysiedlonych i Wypędzonych z siedzibą w Trieście, której członkiem został w maju Związek Wypędzonych z Kresów Wschodnich - jedna z organizacji należących do Światowego Kongresu Kresowian" - czytamy w depeszy PAP.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE