27 czerwca zastanawiałem się w Polonusie, czy Hillary Clinton podczas swojej kilkunastogodzinnej wizyty w Krakowie złoży hołd śp. Prezydentowi RP i jego małżonce w podziemiach królewskiej katedry na Wawelu.
W dyskusji, jaka rozwinęła się na ten temat w lokalnych mediach konsekwentnie twierdziłem, że aby skutecznie uniknąć wyborczego kontekstu i nie pozwolić nikomu wykorzystać pobytu na Wawelu do politycznych celów, amerykańska sekretarz stanu mogłaby udać się tam w towarzystwie obu kandydatów do najważniejszego urzędu w Polsce.
Ostatecznie skończyło się na oddaniu zbiorowego hołdu wszystkim ofiarom smoleńskiej katastrofy pod Krzyżem Narodowej Pamięci (powszechnie zwanym Katyńskim), stojącym od 20 lat na placu Ojca Adama Studzińskiego pod wawelskim wzgórzem. Pani Clinton towarzyszyły rodziny kilku dostojników państwowych (głównie z Krakowa), którzy zginęli 10 kwietnia. Zdumiewa (nie tylko mnie), dlaczego zabrakło wśród nich krewnych posła Prawa i Sprawiedliwości Zbigniewa Wassermanna i prezesa Instytutu Pamięci Narodowej - profesora Janusza Kurtyki oraz paru innych krakowskich pasażerów tragicznego lotu; czyżby zapomniano ich zaprosić?
Nie wiadomo, jakie były motywy podjęcia przez szefową amerykańskiej dyplomacji decyzji o pójściu właśnie w to miejsce, a nie do wawelskiej nekropolii. W przywołanym wyżej artykule przypominałem, że skoro prezydent USA Barack Obama bardzo chciał uczestniczyć w pogrzebie Marii i Lecha Kaczyńskich, czego nie mógł zrobić z obiektywnych przyczyn (wulkaniczna chmura nad Europą), to trudno byłoby wytłumaczyć, dlaczego wieńca na ich sarkofagu nie złożyła - będąc w Krakowie - pani Clinton.
Dzisiaj możemy co najwyżej zastanawiać się, ile jest prawdy w doniesieniach Radia RMF FM, jakoby od pomysłu udania się na Wawel skutecznie odwiodło ją polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych; jego rzecznik Piotr Paszkowski nazwał je bzdurą, z drugiej strony mamy jednak starą zasadę dyplomatyczną, nakazującą wierzyć tylko w zdementowane informacje.
To, co się stało, już się oczywiście nie odstanie, ale w sercach wielu Polaków pozostał żal, że będąc zaledwie kilkaset metrów od wawelskiej katedry, pani Hillary Clinton nie zechciała uczcić pamięci wszystkich ofiar smoleńskiej katastrofy przy grobie prezydenckiej pary, a przy okazji położyć też kwiatów na sarkofagu spoczywającego w tych samych podziemiach polsko-amerykańskiego bohatera Tadeusza Kościuszki. Takie gesty jak również ich brak zapadają w pamięć.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE