- Do Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazano materiały w sprawie publicznego rozpowszechniania bez zezwolenia wiadomości ze śledztwa dotyczącego katastrofy prezydenckiego samolotu - poinformował dziennikarzy rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej pułkownik Zbigniew Rzepa. Powiedział również, że niebawem przesłuchany zostanie Białorusin, który może mieć \"ważne informacje\" dotyczące śledztwa.
Chodzi o upowszechnianą w mediach treść zeznań Wiktora Ryżenki - kontrolera lotów smoleńskiego lotniska i porucznika Artura Wosztyla - pilota samolotu jak-40, który wylądował w Smoleńsku około godziny przed katastrofą prezydenckiego tupolewa.
W wydanym komunikacie NPW podała, że "do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zostały przekazane materiały w sprawie publicznego rozpowszechniania, bez zezwolenia, wiadomości ze śledztwa w sprawie katastrofy samolotu Tu-154M 101, dotyczące treści zeznań świadka Wiktora Ryżenki opublikowanych w dniu 25 czerwca 2010 roku w dzienniku <Rzeczpospolita> oraz zeznań świadka por. pil. Artura Wosztyla, opublikowanych na portalu internetowym gazeta.pl.".
O przecieku z prokurtatury, dotyczącym sensacyjnych zeznań Wosztyla pisałem 3 lipca w artykule pt. "Nowy trop w sprawie smoleńskiej katastrofy". Ujawniły je m.in. Wiadomości I Programu Telewizji Polskiej, "Rzeczpospolita", "Gazeta Polska" i portal niezalezna.pl, na który powołała się "Gazeta Wyborcza", pisząc że zeznania pilota znajdują się na karcie 1165 w aktach śledztwa prowadzonego przez polską prokuraturę wojskową.
Wosztyl miał zeznać, że wieża lotniska w Smoleńsku wydała załodze prezydenckiego samolotu komendę: "Jak na wysokości 50 metrów nie zobaczycie pasa, odlatujcie". "GW" napisała też, że "osoba znająca materiały śledztwa" potwierdziła jej, iż "Wosztyl rzeczywiście złożył takie zeznania", a "śladu po komendzie nie ma w stenogramach z czarnych skrzynek. Według mediów dowódca jaka mówił, że polecenie z wieży miało paść tuż po godz. 8.40 (czas lokalny 10.40), gdy tupolew znajdował się na wysokości około 80 metrów, a system ostrzegawczy TAWS od ponad 40 sekund alarmował o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi.
"Rzeczpospolita" podała natomiast, że z rosyjskich protokołów przesłuchań świadków, które trafiły do polskich śledczych wynika, iż według tych dokumentów Ryżenko, pomocnik kierownika kontroli lotów, był przesłuchiwany w tym samym czasie przez dwóch różnych śledczych i złożył dwa zasadniczo rozbieżne w treści zeznania.
"W protokole przesłuchania, którego dokonywał A.A. Aleszyn, kontroler twierdzi, że przy odległości 1,1 km (co zostało poprawione na 1,5 km), tuż przed podaniem polskiej załodze komendy wzywającej do przerwania lądowania, widział Tu-154 na wskaźniku monitora. W drugim protokole Ryżenko zeznał, że przy odległości 1,5-1,7 km nie widział już samolotu na monitorze" - napisała "Rz".
Jak poinformował media Rzepa, w polskim śledztwie "wykonano 176 przesłuchań świadków, ponadto uzyskano zdecydowaną większość dokumentów dotyczących samolotu Tu-154M 101, jak również organizacji lotu z dnia 10 kwietnia 2010 r."
Polscy prokuratorzy planują wysłanie kolejnego - już szóstego - wniosku o pomoc prawną do strony rosyjskiej. Rzecznik NPW nie podał jednak, czego on dotyczy.
Ponadto płk Rzepa poinformował, że jeden wniosek, dotyczący przesłuchania obywatela Białorusi, skierowano do władz tego kraju.
- Otrzymaliśmy wiadomość, że świadek ten może mieć ważne informacje - powiedział rzecznik, nie ujawniając jednak, o kogo chodzi.
Do Prokuratury Generalnej RP dotarło już sześć tomów akt rosyjskiego śledztwa, czyli około 1300 kart. Są wśród nich zeznania świadków, protokoły i dokumentacja fotograficzna z oględzin miejsca katastrofy oraz protokoły z identyfikacji ciał ofiar. Trwa tłumaczenie tych dokumentów, do którego to zadania powołano sześciu tłumaczy przysięgłych języka rosyjskiego i angielskiego.
- W końcowej fazie znajduje się proces wydawania rzeczy ofiar katastrofy osobom uprawnionym - powiedział Rzepa i dodał, że nadal w dyspozycji prokuratury pozostają niektóre "pakiety" z rzeczami osobistymi ofiar katastrofy, do tej pory nie odebrane przez członków rodzin.
Rzecznik NPW poinformował także, że w śledztwie w połowie czerwca powołano biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie "w celu określenia profilu genetycznego do przyszłych badań porównawczych próbek (320 sztuk) materiału pobranego w toku czynności związanych z identyfikacją ofiar katastrofy". Krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych analizuje także przekazane przez stronę rosyjską kopie nagrań z czarnych skrzynek polskiego samolotu.
Płk Rzepa odniósł się także do nagłośnionej przez Radio RMF FM sprawy sprzętu (w tym broni) funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, którzy zginęli w smoleńskiej katastrofie, o czym pisałem 5 lipca w tekście pt. "Rosjanie nie oddali sprzętu BOR".
- W ramach wniosku o pomoc prawną, prokuratura rosyjska zwróciła się do prokuratury polskiej z prośbą o przesłanie jej dokumentacji, dotyczącej broni funkcjonariuszy BOR oraz posiadanej przez nich amunicji - powiedział.
"Broń (...) została odnaleziona i zabezpieczona na miejscu zdarzenia przez śledczych rosyjskich, a następnie dołączona do materiałów śledztwa prowadzonego przez prokuraturę rosyjską. W toku tego śledztwa rosyjscy eksperci przeprowadzili m.in. badania balistyczne zabezpieczonej broni, które to badania wykluczyły jej użycie na pokładzie samolotu Tu-154M 101" - napisano w komunikacie Naczelnej Prokuratury Wojskowej, rozdanym dziennikarzom przez pułkownika Zbigniewa Rzepę.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE