KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 24 listopada, 2024   I   05:55:01 AM EST   I   Emmy, Flory, Romana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Szumy na taśmach z prezydenckiego samolotu

04 lipca, 2010

Kopiowanie taśm analogowych, a na takich pracowały czarne skrzynki w prezydenckim tupolewie, może spowodować ich zaszumienie.

A to z kolei może być środkiem do ukrycia śladów montażu. Nie każda kopia wiernie odzwierciedla zapis oryginalny - twierdzą biegli od zapisów fonoskopijnych, m.in. Jacek Rzeszotarski, ekspert Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na których opinie powołał się "Nasz Dziennik".
   
"Brak w stenogramach rozmów z kabiny pilotów prezydenckiego Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, komendy kontroli lotów, jakoby załoga miała zejść do 50 m, nasuwa poważne wątpliwości co do ich autentyczności. Eksperci zwracają uwagę, że zaszumienie występujące w kopiach nagrań analogowych może być środkiem do ukrycia śladów montażu (...) W udostępnionej przez Rosjan wersji stenogramu z zapisów czarnej skrzynki brak takiej wypowiedzi, ale eksperci MAK zaznaczyli jako niemożliwe do odczytania blisko 20 proc. nagrania. Oficjalnie przyznawano, że to z powodu szumów. Akurat w miejscu, gdzie należałoby szukać tej komendy, w stenogramie brak 1,5 minuty nagrania zaznaczonego jako nieodczytane" - napisał Zenon Baranowski w "ND".
   
Reprezentujący rodziny ofiar katastrofy mecenas Rafał Rogalski stwierdził na łamach gazety, że "to nagranie budzi wątpliwości, dopóki polska prokuratura nie otrzyma oryginałów i ich autentyczność nie zostanie potwierdzona przez polskich ekspertów", ponieważ gdy porównuje się materiał dowodowy i znany zapis stenogramu, pojawia się "bardzo wiele elementów budzących wątpliwość" i "ktoś się mija z prawdą".
   
Jeszcze dalej idzie Andrzej Melak, brat Stefana, który zginął pod Smoleńskiem:
   
"- Jeżeli tak było faktycznie, to niezaprzeczalny dowód, że zostali wystawieni na śmierć" - powiedział dziennikarzowi "ND".
   
Również inni bliscy ofiar mają poważne wątpliwości co do podawanych przez stronę rosyjską okoliczności katastrofy i zakładanej przez nich tylko jednej wersji jej przyczyny: winy pilotów.
   
Maria Kała, dyrektor Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, gdzie badane są kopie rejestratorów, w rozmowie z autorem artykułu w "Naszym Dzienniku" poinformowała, że sporządzanie ekspertyzy dotyczącej zapisów na VCR z tupolewa potrwa jeszcze kilka miesięcy. Drugą kopię rejestratorów badają eksperci policyjni.

Jerzy Bukowski