Oj, ciężkie życie mają ostatnio podhalańscy bacowie i juhasi. W trosce o wysoką jakość wytwarzanych przez nich produktów regionalnych, zarejestrowanych przez Unię Europejską, uprawnieni inspektorzy rozpoczną wkrótce kontrolę procesu produkcji oscypków, bryndz i redykołek.
Najpierw sprawdzą je fachowcy z Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, starostwa tatrzańskiego, sanepidu, następnie w bacówkach pojawią się unijni urzędnicy.
"- W związku z tym, że na rynku pojawiają się produkty oscypkopodobne bez certyfikatu, uzgodniłem z Józefem Janczym, dyrektorem Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu, że niedługo odwiedzimy bacówki. Będzie to taka wizyta edukacyjna" - powiedział "Tygodnikowi Poshalańskiemu" starosta tatrzański Andrzej Gąsienica Makowski, starosta tatrzański.
Jeśli bacowie nie spełnią wymaganych warunków (czystość obiektów, książeczka zdrowia producenta, świadectwa szczepień psów i zdrowia owiec) unijni inspektorzy będą mogli nałożyć na nich kary finansowe do wysokości 5 tysięcy złotych.
Wszyscy producenci innych serków (np. gołek), do wytwarzania których nie trzeba mieć unijnego certyfikatu, też muszą posiadać odpowiednie dokumenty na dowód, że obiekt, w którym one powstają został skontrolowany pod względem weterynaryjnym.
Warto przypomnieć, że prawdziwy oscypek nie może zawierać więcej niż 40 procent krowiego mleka, a wyrabia się go tylko od maja do września. Jak informowałem w poland.us 9 czerwca, certyfikat na jego produkcję uzyskało do tej pory jedynie trzech gazdów.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE