Komunistyczny deputowany rosyjskiej Dumy Wiktor Iljuchin chce odtajnienia materiałów śledztwa katyńskiego, ponieważ jego zdaniem dokumenty potwierdzające winę Józefa Stalina i jego zauszników zostały sfałszowane na polecenie Borysa Jelcyna - poinformowało Radio RMF FM.
Iljuchin i jego partyjni koledzy uważają, że sprawa katyńska powinna trafić do sądu, aby możliwa była publiczna rehabilitacja funkcjonariuszy NKWD, których obwiniono o tę zbrodnię.
"Powołują się na rzekomo niezależne ekspertyzy, które dowiodły, że np. pismo Berii z 5 marca 1940 r. zostało napisane na kilku różnych maszynach do pisania. Fałszowaniem dokumentów katyńskich miał zajmować się zespół powołany przez Jelcyna i koronnym dowodem na to mają być zeznania uczestnika tych fałszerstw. Jednak świadek ten istnieje tylko w opowieściach Iljuchina, nikt go dotąd nie widział. Dlaczego mam go dzisiaj przedstawiać, jego życiu zagraża niebezpieczeństwo, przyjdzie na to pora - zaznacza Iljuchin" - czytamy na stronie internetowej RMF.
Najlepszym komentarzem do tej inicjatywy są dwa pierwsze wpisy internautów pod informacją o niej:
Rzecz jasna, że to nie Stalin. Oficerowie postrzelili się sami, po czym sami wpadli do dołów, mimo ze miejscowe NKWD ostrzegało ich, żeby tego nie robili. Widocznie nie rozumieli rosyjskiego, pewnie też byli pijani i działali pod naciskiem Kaczyńskiego.
Oczywiście, co za idioci ci Polacy. Teraz znowu rozwalili samolot, pomimo że z wieży wołali "horyzont" i ostrzegali ich, jak należy, 7 sekund przed upadkiem! A samolot był w dodatku bezawaryjny! Narobili tylko kłopotu!!!
I niech ktoś powie, że Polacy nie są równie uroczo jak zabójczo dowcipni.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE