Co ma zrobić partia o śladowym poparciu, praktycznie nie istniejąca w sondażach, pozbawiona wyrazistych osobistości w swoich szeregach, aby na moment zaistnieć w części mediów?
Odpowiedź jest prosta: coś spektakularnego, najlepiej o posmaku skandalu. Da jej to szansę, aby chociaż przez chwilę skupić na sobie uwagę. A że może się to odbywać w niezbty korzystnym dla niej kontekście? No cóż, w polityce od dawna obowiązuje zasada: "obojętne, czy mówią o nas dobrze, czy źle, byle po nazwisku".
Z takiego założenia najwidoczniej wyszło kierownictwo Partii Demokratycznej, które nagrodziło tytułem Dziennikarza Roku za "odwagę zadawania pytań i poruszanie najbardziej drażliwych kwestii"... posła Platformy Obywatelskiej Janusza Palikota.
Przewodnicząca PD Brygida Kuźniak zaznaczyła, że lubelski parlamentarzysta, "mimo ciągłych połajanek ze wszystkich stron, ciągle zadaje trudne pytania".
O przyznanym mu wyróżnieniu Palikot poinformował na swoim blogu w portalu Onet.pl:
"Otrzymałem - niespodziewanie - tytuł dziennikarza roku i to od Partii Demokratycznej. Ale swoją drogą, to chyba nie poprawi moich stosunków z dziennikarzami? Jakie jest uzasadnienie? Za odwagę stawiania spraw niepoprawnych! Właśnie za to jestem ciągle walony po głowie."
Wręczając mu nagrodę Kuźniak powiedziała, że to "nie jest pomyłka, wybryk polityczny czy prześmiewczy happening". PD nagrodziła Palikota za to, że nie mając w kieszeni legitymacji prasowej uzasadniającej dociekliwość, nie waha się narazić swojej politycznej pozycji i mimo ciągłych połajanek ze wszystkich stron, wciąż zadaje trudne pytania.
"Przekazując posłowi PO figurkę kameleona, Kuźniak powiedziała: <Nie ukrywamy: jest nam z panem politycznie po drodze>. Także Palikot podkreślił, że tej części PO, którą on reprezentuje, bardzo blisko jest do Partii Demokratycznej i wyraził przekonanie, iż jeszcze nie jedno razem politycznie zrobią" - czytamy w Onecie.
Sam Palikot podkreślił, że tytuł Dziennikarza Roku traktuje "trochę w cudzysłowie", bo był, jest i będzie politykiem, ale takim, który wkracza w obszar dziennikarstwa "rozumianego jako zadawanie trudnych pytań i wyprowadzanie z równowagi opinii publicznej".
- Polska jest już inna niż kilka dni temu, niezależnie od tego, że ktoś musiał wziąć na siebie to, że to ostatecznie zerwał. Powiem nieskromnie, że nie udało się to Wajdzie i Bartoszewskiemu miesiąc wcześniej, bo trochę było za wcześnie. Udało się to zrobić w ubiegłym tygodniu i pójdziemy teraz w kierunku normalnej kampanii - przekonywał Palikot w trakcie wręczenia nagrody.
Można by oczywiście spuścić zasłonę miłosiernego milczenia nad kuriozalną próbą zwrócenia na siebie uwagi przez Partię Demokratyczną, gdyby nie poważne nadużycie w postaci niecnego wykorzystania w tytule przyznanej Palikotowi nagrody dziennikarskiej profesji.
Myślę, że któreś z dziennikarskich stowarzyszeń powinno wyrazić swoją dezaprobatę dla takiego szargania zawodu, którego obrona należy do ich obowiązków. Nawet jeśli robi to kanapowa partia z kompletnie nieznaną opinii publicznej przewodniczącą.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE