Bardzo wielu Polaków - wedle niektórych sondaży większość - chce zakończenia misji naszej armii w Afganistanie. W nastroje opinii publicznej wczuwają się (a także współkształtują je) liczni politycy, zwłaszcza lewicowi. Ten temat często gości w krajowych mediach, wkraczając na ich czołówki po każdej śmierci naszego żołnierza i nie ma w tym nic dziwnego, podobnie jak w jego obecności w kolejnych kampaniach wyborczych.
Jest to jednak na tyle poważna sprawa, że nie należy instrumentalnie wykorzystywać jej dla potrzeb bieżącej walki politycznej. A tak właśnie postąpił kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Bronisław Komorowski, obiecując rychłe wycofanie Wojska Polskiego z misji Paktu Północnoatlantyckiego w Afganistanie (z rozpędu powiedział nawet o wyjściu naszego kraju z NATO!), w czym wsparł go natychmiast premier Donald Tusk.
Gdyby Komorowski uczynił z tej sprawy jedną z nici przewodnich swojej kampanii prezydenckiej, wysuwając ją na pierwszy plan podczas wszystkich wystąpień, nie napawałoby mnie niesmakiem jego radykalne wystąpienie zaraz po informacji o tragicznym zgonie kolejnego żołnierza.
Skoro do tej pory sprawa niezwykle istotnej pozycji Polski w NATO (a jej ważkim elementem jest właśnie obecność naszych oddziałów w Afganistanie) nie była jednak dla niego politycznym priorytetem, mam poważne obawy, czy powinien spektakularnie uwypuklać ją na tydzień przed głosowaniem.
Czyżby mistrz słownych gaf nie zdawał sobie sprawy, że takie zagranie zostanie odebrane przez większość rodaków wyłącznie w wyborczym kontekście, w którym niedobrze jest wykorzystywać ludzkie tragedie, zwłaszcza gdy zarzuca się to samo głównemu rywalowi?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE