Jaka jest ostatnia deska ratunku dla czasopisma, które od dawna notuje katastrofalny spadek sprzedaży, sięgający 25 procent w kwartalnym rozliczeniu? Powierzyć szefostwo redakcji znanemu dziennikarzowi-celebrycie, licząc na to, że przyciągnie on szerokie grono nowych czytelników.
Po takie rozwiązanie sięgnęła Platforma Mediowa Point Group SA - właściciel przynoszącego ostatnio ogromne straty finansowe tygodnika "Wprost". Funkcję redaktora naczelnego objął Tomasz Lis, którego zadaniem będzie uratowanie zagrożonego likwidacją pisma.
Jest to spektakularny akt rozpaczy właścicieli. Po tym, jak zwolniono z tej funkcji Marka Króla, na fotelu naczelnego zasiadali kolejno: Piotr Gabryel, Stanisław Janecki, a ostatnio p.o. redaktora naczelnego była Katarzyna Kozłowska.
Czy Lis osiągnie sukces? Wydaje się to mocno wątpliwe, zwłaszcza że nie ma on żadnego doświadczenia menedżerskiego. Do tej pory związany był głównie z telewizją, pisywał też felietony do różnych mediów, m.in. do "Gazety Wyborczej", z której linią programową utożsamiał się od wielu lat.
Uważany jeszcze do niedawna za sprzyjający prawicy "Wprost" w ostatnich tygodniach radykalnie zmienił front. Nic więc dziwnego, że jego redaktorem naczelnym został czołowy propagandzista "politycznego słuszniactwa". Jest wielce prawdopodobne, że będzie on syndykiem masy upadłościowej popularnego niegdyś tygodnika opinii, chyba że ktoś traktuje to pismo jako idealne miejsce dla prania brudnych pieniędzy.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
