KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Niedziela, 24 listopada, 2024   I   02:42:16 AM EST   I   Emmy, Flory, Romana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Stalinowska propaganda w krakowskim magistracie

26 maja, 2010

Są ludzie, dla których czas zatrzymał się dawno temu. Dlaczego jednak pozwala im się prezentować kompletnie zafałszowaną wizję najnowszej historii Polski na wystawie w holu Urzędu Miasta Krakowa?

Takie pytanie zadają sobie kombatanci Armii Krajowej i innych formacji zbrojnych Polski Podziemnej, oglądając ekspozycję przygotowaną przez Związek Żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego z okazji 65. rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami, nad którą patronat objął prezydent Krakowa profesor Jacek Majchrowski.

"- Wystawa przypomina czasy gomułkowsko-gierkowskie, bo już nawet nie czas po stanie wojennym" - powiedział "Dziennikowi Polskiemu" prof. Piotr Franaszek, radny miejski i historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jest to krótka, ale bardzo trafna recenzja skandalicznej wizji ważnej karty z dziejów naszego kraju w okresie II wojny światowej i tuż po niej.

"Na 11 planszach nie ma np. ani słowa o Armii Krajowej, o Polskim Państwie Podziemnym, o Powstaniu Warszawskim, zdawkowo jest tylko o zajęciu większości Polski przez ZSRR we wrześniu 1939 r. Wiele natomiast o Ludowym Wojsku Polskim. Nie ma zdjęć np. gen. Kazimierza Sosnkowskiego czy gen. Leopolda Okulickiego. Są za to sporej wielkości fotografie marsz. Michała Roli Żymiersiego, gen. Zygmunta Berlinga czy gen. Karola Świerczewskiego" - napisał oburzony tą ekspozycją Włodzimierz Knap w "DP".

Jak tłumaczą tę zakłamaną, rodem ze stalinowskiej propagandy wersję historii organizatorzy wystawy? W równie kuriozalny sposób.

"- Jak mogliśmy zamieścić fotografie oficerów, którzy uciekli z kraju? Musielibyśmy pod ich zdjęciami napisać, że stchórzyli" - wyjaśnił gazecie Ryszard Tutakiewicz, wiceprezes ZŻLWP.

A dlaczego nie ma ani jednego słowa o AK?

"- Chcieliśmy pokazać udział Polski w czasie II wojny światowej, a nie po jej zakończeniu" - odpowiedział całkiem na serio weteran LWP.

Zapytany przez redaktora Knapa, jak mogło dojść do takiego skandalu w pomieszczeniu magistratu Filip Szatanik, kierownik biura prasowego prezydenta Krakowa, zapewnił go, że zgoda prezydenta Majchrowskiego na urządzenie ekspozycji obwarowana była koniecznością porozumienia się jej autorów z przedstawicielami innych organizacji kombatanckich, licznie działających w podwawelskim grodzie.

Takich rozmów jednak nie było, co kategorycznie stwierdził na łamach "DP" mecenas Ryszard Brodowski, prezes Małopolskiego Okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz wiceprezes Małopolskiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych, skupiającej 31 stowarzyszeń (ZŻLWP nie należy do niej). Przypomniał on także, że już kilka lat temu - na wniosek Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie - Instytut Pamięci Narodowej wydał ekspertyzę, z której jasno i niedwuznacznie wynika, iż mocno akcentowane na wystawie Gwardia i Armia Ludowa nie były częścią Wojska Polskiego, ponieważ ich członkowie nie składali przysięgi na wierność prawowitym władzom II Rzeczypospolitej.

Mec. Brodowski jest oburzony, podobnie jak wielu jego kolegów z AK, a w tym samym numerze "Dziennika Polskiego" druzgocącej krytyce poddał wystawę, wykazując wszystkie błędy historyczne, popełnione przez jej autorów, doktor Maciej Korkuć z Krakowskiego Oddziału IPN.

Jerzy Bukowski