Bardzo podobało mi się przemówienie premiera Donalda Tuska na rocznicowej uroczystości w Katyniu. Było godne, dobrze skonstruowane, ładnie wygłoszone, wzruszające, miejscami nawet poetyckie.
Jedyne zastrzeżenie mam jednak właśnie do tego najbardziej poetyckiego fragmentu:
„Panie Premierze, oni tu przecież są, oni w tej ziemi leżą. Oczodoły ich przestrzelonych czaszek patrzą i czekają, czy jesteśmy zdolni, żeby przemoc i kłamstwo zamienić w pojednanie.”
Nie rozumiem, dlaczego premier polskiego rządu użył pierwszej, a nie drugiej osoby liczby mnogiej. Przecież w tej sprawie my, Polacy, ani nie kłamiemy, ani nie używamy przemocy. Owszem, kłamstwo katyńskie perfidnie, chociaż na szczęście mało skutecznie rozpowszechniali rodzimi komuniści w epoce PRL, ale w niepodległej Rzeczypospolitej nie sposób używać w stosunku do nich zaimka „my”. To zaczadzeni sowiecką ideologią Rosjanie najpierw mordowali naszych bezbronnych rodaków, a potem zakłamywali ten fakt przed całym światem.
Gdyby polski premier powiedział dobitnie i wyraźnie, zwracając się wprost do Władimira Putina: „czy jesteście zdolni, żeby przemoc i kłamstwo zmienić w pojednanie”, ten kluczowy fragment jego przemówienia zabrzmiałby znacznie lepiej i w pełnej zgodzie z historyczną prawdą.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE