- Jesteśmy małym wydawnictwem i jeśli wyrok w drugiej instancji będzie identyczny z tym w pierwszej, może to oznaczać bliski koniec naszej działalności - powiedział mi związany od wielu lat z krakowską spółką wydawniczą Arcana redaktor Bogdan Gancarz.
Zdaniem sądu do naruszenia dóbr Domińskiej doszło poprzez wpisy w kalendarium książki dat o zarejestrowaniu i wyrejestrowaniu Lecha Wałęsy jako tajnego współpracownika peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa, co stało się wbrew orzeczeniu Sądu Lustracyjnego, o którym nie wspomniał Zyzak. W uzasadnieniu wyroku czytamy, że "autor książki jako historyk w pracy naukowej powinien przynajmniej przytoczyć to orzeczenie i odnieść się do niego".
Według Domińskiej oparta na obronionej w czerwcu 2008 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim pracy magisterskiej Zyzaka książka narusza jej uczucia, wyrażające się szacunkiem i miłością do ojca oraz jej poczucie godności osobistej, a także rozpowszechnia inwektywy i oszczerstwa dotyczące Wałęsy, wnosząc w ten sposób do sfery publicznej kłamliwe informacje na jego temat. Jak podnosiła w pozwie, nawiązując do sformułowań i określeń zawartych w książce, jej ojciec nie jest ani nigdy nie był "obszczymurkiem", nie jest ani nigdy nie był "miałki intelektualnie", ani "nigdy nie był PRL-owskim agentem SB, TW Bolek czy też jakimkolwiek innym agentem", o czym mówi prawomocne orzeczenie Sądu Lustracyjnego.
Co do pozostałych epitetów i określeń, które podnosiła Domińska w pozwie, sąd uznał, iż nie spełniają one przesłanki naruszenia dobra osobistego, ponieważ zostały umieszczone w dopuszczalnym kontekście sytuacyjnym, jakim jest biografia Lecha Wałęsy.
"Praca naukowa dopuszcza takie działanie, bowiem celem biografii jest w miarę pełne przedstawienie opisywanej postaci zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym świetle. Autor ma prawo powołując się na źródła opisywać zebrane materiały. Sąd uznał, że pozwana spółka Arcana wydała książkę, w której znalazł się nieprawdziwy fakt dotyczący zarejestrowania Lecha Wałęsy w sytuacji, gdy sąd lustracyjny zaprzecza temu faktowi. Przyjąć zatem trzeba, że autor, historyk, umyślnie z zamiarem nacechowanym złą wolą zamieścił te informacje, a książka ta w takiej wersji została wydana przez spółkę. Zatem zapłata na cel społeczny jest uzasadniona" - stwierdził sąd w uzasadnieniu wyroku.
- Wyrok jest wewnętrznie sprzeczny: książka obraża dlatego, że ojciec powódki jest uznany za agenta, a nie obraża, kiedy rzeczywiście są tam zwroty, nad którymi można się zastanawiać, czy nie są obraźliwe. Jest pytanie, na ile orzeczenie sądu może zamknąć badania naukowe. Sądowe badanie jest tylko wysokim prawdopodobieństwem, że ustalona przez sąd prawda jest prawdą - powiedział Polskiej Agencji Prasowej pełnomocnik pozwanej spółki Arcana mecenas Ryszard Raźny i zapowiedział, że "apelacja będzie prosta".
A oto jak skomentował wyrok w wypowiedzi dla PAP reprezentujący Annę Domińską mecenas Ryszard Rydiger:
- Chodzi o zaznaczenie w szerokim kontekście publicznym, że pewne fakty, które są nieprawdziwe, nie mogą być podnoszone, albo nie można im nadawać przymiotu naukowości.
Jak stwierdził, "jest zmęczony, ale zadowolony" z wyroku, a decyzję o ewentualnej apelacji podejmie po konsultacjach z klientką.
Profesor Andrzej Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego – historyk, szef czasopisma "Arcana", redaktor serii "Arcana historii" oraz promotor pracy magisterskiej Pawła Zyzaka i recenzent wydawniczy książki "Lech Wałęsa. Idea i Historia" odniósł się do tego wyroku w artykule w "Rzeczypospolitej", którego fragment zacytuję poniżej:
Dla małego wydawnictwa bezprecedensowa kara ogłoszenia całostronicowego w najdroższym dzienniku (czy ktoś widział kiedyś takie całostronicowe przeprosiny w jakiejkolwiek sprawie?) może być finansowo całkowicie niszcząca. Może też o to właśnie chodzi.
W istocie jednak wyrok ten nie dotyczy tylko jednej książki i jednego wydawnictwa. Sąd zakwestionował prawo do kontynuowania badań konkretnego wycinka historycznej rzeczywistości po wydaniu prawomocnego orzeczenia stwierdzającego – autorytetem sądu lustracyjnego w tym wypadku – że ów wycinek ma na zawsze pozostać interpretowany tak, a nie inaczej.
W książce Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii” z 2008 roku została zebrana bardzo obszerna dokumentacja obalająca argumentację historyczną orzeczenia sądu lustracyjnego z 2000 roku. Nikt z historyków nie podważył z kolei argumentów przytoczonych w tej konkretnej kwestii przez Cenckiewicza i Gontarczyka. Paweł Zyzak w swojej pracy oparł się na tych argumentach, uzupełniając je w tejże sprawie nowymi, pozyskanymi przez siebie świadectwami.
Sędzia Krzysztof Kauba, występujący z Urzędu Rzecznika Interesu Publicznego w 2000 roku w sądzie lustracyjnym w sprawie Lecha Wałęsy, po odrzuceniu przez sąd przedstawionego przezeń materiału dowodowego stwierdził, iż nie widzi w tej sytuacji szans wznowienia postępowania w tej kwestii. Dodał jednak, że będą mogli przecież dalej wyjaśniać ją historycy.
Wyrok z 19 marca 2010 roku przekreśla stanowczo tę możliwość.
- Będziemy oczywiście składać apelację. Ale jeśli nie przyniesie ona zasadniczej zmiany wyroku, los Arcanów może być przesądzony, bo takie ogłoszenie kosztuje około 150 tysięcy złotych, a to dla nas astronomiczna kwota - powiedział mi ze smutkiem w głosie redaktor Bogdan Gancarz.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE