W dosyć nieoczekiwany sposób zakończył się żenujący spór krakowskich radnych o nadanie Prezydentowi RP, profesorowi Lechowi Kaczyńskiemu, tytułu Honorowego Obywatela Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa. O tej inicjatywie części rajców (głównie z Prawa i Sprawiedliwości) pisałem obszernie 7 marca w artykule pt. \"Niehonorowe przepychanki\".
"Pragnę podziękować za ten jedyny w swoim rodzaju prezent, jednakże ze względu na zaistniałą wokół tego wydarzenia atmosferę i niezrozumienie, czuję się w obowiązku prosić państwa w tej chwili o zaniechanie tej procedury."
Kaczyński zaznaczył, że cieszy się, iż pełniąc urząd Prezydenta RP, nie tylko miał okazję wielokrotnie odwiedzać podwawelski gród, uczestnicząc w uroczystościach państwowych oraz w spotkaniach o randze międzynarodowej, ale mógł również przyczynić się do wielkiego narodowego dzieła, na rzecz którego pracuje Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa.
Pilch powiedział po odczytaniu listu, że wstydzi się za całą sytuację i za radnych oraz żałuje, iż do niej doszło.
- Pan prezydent to wybitny człowiek i będę dumny, jeśli kiedyś zostanie honorowym obywatelem Krakowa - podkreślił.
Według radnego Platformy Obywatelskiej Jerzego Woźniakiewicza, prezydent Kaczyński poprzez swój gest okazał się o wiele bardziej dojrzały, niż jego polityczni koledzy z Rady Miasta Krakowa, którzy usiłowali wykorzystać zaszczytny tytuł do bieżącej gry politycznej.
- Czuję szacunek dla tej decyzji prezydenta i uważam, że dobrze się stało, że prezydent nie chciał w tej atmosferze przyjąć tego tytułu. Do dyskusji możemy wrócić wtedy, kiedy nie będzie już czynnym politykiem i będzie można ze spokojem, z perspektywy ocenić jego zasługi dla Krakowa - skomentował treść listu Prezydenta RP.
W pełni podzielam tę opinię.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE