Szwedzka prokurator Agnetha Hilding Qvarnstrom poinformowała o zatrzymaniu - na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania - 34-letniego Andersa Hoegstroema, poszukiwanego przez Polskę w związku z kradzieżą napisu \"Arbeit macht frei\" znad bramy byłego niemieckiego niemieckiego hitlerowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau - podała Polska Agencja Prasowa.
PAP przytoczyła też dosyć bulwersującą opinię Bertila Olofssona - szefa sekcji do spraw zwalczania przestępczości międzynarodowej szwedzkiej policji, który stwierdził na łamach gazety "Blekinge Laens Tidning" , że "kradzież napisu z Auschwitz będzie w Szwecji traktowana jak drobne przewinienie".
"- Nie będziemy wysyłać patrolu, aby go znaleźć (podejrzanego o podżeganie do kradzieży). Postępujemy zgodnie ze szwedzkim prawem i podejmujemy środki proporcjonalne do skali przestępstwa W Szwecji przestępstwo to jest traktowane mniej więcej na tym samym poziomie, co kradzież przez zagranicznego turystę znaku drogowego ostrzegającego przed łosiami" - stwierdzi Olofsson.
Autorka artykułu skontaktowała się z podejrzanym, który wcześniej zapowiadał, że stawi się na przesłuchanie w Polsce. W rozmowie z nią Hoegstroem wyraził jednak wątpliwość, czy może polegać na polskim systemie prawnym.
"- Polska policja kilkakrotnie złamała umowy, jakie zawarliśmy w trakcie śledztwa" - powiedział zatrzymany Szwed.
Dodał też, że - jak dowiedział się z polskich źródeł - jeden z polskich prokuratorów groził mu, mówiąc w mediach, iż chce go zamknąć w zemście za los krewnych, którzy byli więźniami Auschwitz.
Według dziennikarki, Hoegstroem jest mocno przestraszony.
- Boi się polskiego wymiaru sprawiedliwości, ale zapowiada, że będzie współpracować - poinformowała PAP.
Anders Hoegstroem był ostatnio zameldowany był w centrum Sztokholmu, wcześniej mieszkał w Karlskronie na południu Szwecji. O tym, czy po zatrzymaniu zostanie przekazany stronie polskiej będzie musiał jeszcze zadecydować szwedzki sąd.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE