KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 23 listopada, 2024   I   08:18:14 PM EST   I   Adeli, Felicyty, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Reklamowy absurd

07 lutego, 2010

Oto jeden z kolejnych polskich absurdów. Wyśledzili go dziennikarze \"Gazety Wyborczej w Krakowie\". Polega na ściganiu przez policję samochodów przewożących piwo, ponieważ przy pomocy znaków firmowych browarów, namalowanych na karoseriach, nielegalnie reklamuje się alkohol na polskich drogach.

"- Od kilku tygodni dostajemy w firmie zawiadomienia z policji, że mamy zameldować się ze swoimi służbowymi samochodami na komisariacie. Gdy zadzwoniliśmy, by dowiedzieć się o co chodzi, poinformowano nas, że dostali polecenie sfotografowania wszystkich naszych aut. Policjanci psioczyli, że zamiast robić coś pożytecznego, muszą zajmować się jakąś absurdalną sprawą" - powiedział gazecie pracownik sławnego browaru w Brzesku-Okocimiu.
   
Co na to stróże prawa?
   
"- W pierwszej kolejności musimy przesłuchać osoby, które są odpowiedzialne za reklamy na tych samochodach, potem sprawdzimy auta. Na razie sprawa dotyczy kilku samochodów, ale możliwe, że będzie ich więcej. To pierwsza tego typu sprawa, jaką prowadzimy w naszej komendzie" - poinformowała dziennikarzy "GWwK" sierżant Ewelina Buda z Komendy Powiatowej Policji w Brzesku.
   
Policjanci nie komentują sensowności tych działań, podjętych na polecenie prokuratury w Brzesku, którą nadzoruje prokuratura z Tarnowa.
   
"- Zostaliśmy zawiadomieni o możliwości popełnienia przestępstwa, wszczęliśmy więc postępowanie w tej sprawie" - krótko wyjaśniła Bożena Owsiak, rzeczniczka tarnowskiej prokuratury.
   
"Według zawiadomienia, browar miał dopuścić się przestępstwa, reklamując na swoich samochodach alkohol bez ostrzeżenia o jego szkodliwości dla zdrowia. Grozi za to kara grzywny od 10 tys. do 500 tys. zł. Doniesienie złożyła prywatna osoba, prokuratura nie ujawnia jej tożsamości. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że chodzi o aktywnego działacza antyalkoholowego, który walczy z wszelkimi formami reklamy mocniejszych trunków, jak szyldy browarów na pubach, parasole w kawiarnianych ogródkach z nazwami marek alkoholi czy właśnie z firmowe samochody rozwożące piwo" - czytamy w gazecie.
   
Zaniepokojone jest kierownictwo okocimskiego browaru.
   
"- Od naszych pracowników mamy informacje z całej Polski o wszczynaniu od jakiegoś czasu podobnych postępowań w różnych regionach kraju. Od kolegów z branży wiem, że nie dotyczą one tylko naszego koncernu, ale także innych browarów. Jesteśmy zdziwieni zaangażowaniem wymiaru sprawiedliwości na taką skalę w tego typu sprawę. Mamy opinie prawne przemawiające na naszą korzyść, że napisy na naszych samochodach służbowych nie łamią prawa. Wierzę, że ta sprawa skończy się umorzeniem"  - powiedziała na łamach "GWwK" Melania Popiel, rzeczniczka firmy Carlsberg Polska.
   
Sprawa budzi coraz większe zainteresowanie całej branży reklamowej.
   
"- Ciekaw jestem ustaleń w tej sprawie. Wątpliwości jest wiele. Wymiar sprawiedliwości musi rozstrzygnąć czy samochód służbowy jest nośnikiem reklamy, czy środkiem transportu. A jeśli nośnikiem reklamy, to czy cały samochód, czy tylko jego boki. Czy reklamą jest nazwa piwa, czy znak firmowy. To bardzo skomplikowana sprawa. Ja osobiście uważam, że samochód służbowy browaru to przede wszystkim środek transportu" - snuł przed dziennikarzami gazety swoje rozważania Konrad Drozdowski, dyrektor generalny Rady Reklamy - stowarzyszenia dbającego o zachowanie standardów etycznych w reklamie.
   
Te działania cieszą natomiast Jana Franczyka, krakowskiego radnego Prawa i Sprawiedliwości, działającego w zespole przeciwdziałania alkoholizmowi.
   
"- Według mnie samochody browarów ewidentnie reklamują alkohol i powinny podlegać wszelkim ustawowym obostrzeniom wynikającym z tego tytułu. Przecież w telewizji piwo wolno reklamować dopiero wieczorem, tymczasem samochody widoczne są na ulicach przez cały dzień" - powiedział "Gazecie Wyborczej w Krakowie".
   
Nie ma rady, muszę się napić piwa, na wszelki wypadek skrzętnie zasłaniając jednak ręką etykietkę.

Jerzy Bukowski