KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 23 listopada, 2024   I   06:48:16 PM EST   I   Adeli, Felicyty, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Abp Kowalczyk zarejestrowany \"na wyrost\"

11 stycznia, 2010

Służby specjalne PRL przyznały, że nuncjusz apostolski w Polsce arcybiskup Józef Kowalczyk został zarejestrowany 15 grudnia 1982 roku jako współpracownik wywiadu PRL o pseudonimie \"Cappino\" w kategorii \"kontakt informacyjny\" bez jego wiedzy - poinformowała \"Rzeczpospolita\".

Gazeta dotarła do odtajnionych właśnie akt rezydentury rzymskiej o kryptonimie "Baszta", z których wynika, że ks. Kowalczyk nie był świadomy, iż został zarejestrowany przez wywiad PRL w charakterze KIN. Służby specjalne same oceniły, iż była to rejestracja "na wyrost", oparta jedynie na nadziei na współpracę.
   
Przeniesione ze zbioru zastrzeżonego do jawnego dokumenty zawierają m.in. pełne spisy  agentów (ale tylko ich pseudonimy) wraz z ich oficerami prowadzącymi. Jedynie część z nich udało się do tej pory rozszyfrować.
   
"Najstarszy dokument, w którym pojawia się pseudonim Cappino przypisany ks. Kowalczykowi, to <Sprawozdanie z działalności operacyjnej rezydentury Baszta za okres 1.06.80 – 1.06.82> (IPN BU 003171/5 t. 1 k. 83). Znajduje się w nim adnotacja o tzw. naprowadzeniu z roku 1981. Oznacza to, że wywiad podjął działania, które miały na celu zwerbowanie duchownego. Był on bardzo interesującym celem wywiadu, gdyż w Sekretariacie Stanu pełnił funkcję szefa sekcji polskiej" - napisała "Rz".
   
Kolejna notatka z 20 lipca 1982 roku potwierdza zainteresowanie wywiadu ks. Kowalczykiem: "Rezydentura zwiększy wysiłek na rzecz pozyskania nowych źródeł informacji o opracowywanych kandydatach <Cappino> (...) w kategorii kontaktu informacyjnego". Zimą tego roku ks. Kowalczyk został zarejestrowany jako KI. W sprawozdaniu za lata 1984 – 1986 rezydent o pseudonimie Dis odnotował: "Cappino - źródło słabe".
   
10 marca 1986 roku naczelnik Wydziału III wywiadu PRL, któremu podlegał kierunek watykański, uznał, że rejestracja ks. Kowalczyka jako informatora była błędem: "Cappino na wyrost zarejestrowany w kategorii KI. Był to jedynie kontakt przykrycia of. <Pietro>. Z tych powodów nie mogło dojść do wypracowania płaszczyzny kontaktów przez of. Tibora (IPN BU 003171/5 t. 1 k. 232."
   
Zdaniem "Rz" świadczy to o tym, że "oficerowie SB - Edward Kotowski (Pietro) oraz jego następca Janusz Czekaj (Tibor") - kontaktowali się z ks. Kowalczykiem jedynie jako oficjalni polscy dyplomaci".
   
Gazeta przypomina, że "specjalna komisja kościelna już 6 stycznia ubiegłego roku wydała oświadczenie na temat kontaktów ks. Kowalczyka z wywiadem RPL", uznając, że "nie był on tajnym i świadomym informatorem służb specjalnych", chociaż tę ocenę oparto jedynie na kartotekach.
   
"Komisja nie przeprowadziła szerszej kwerendy, a już po opublikowaniu jej wniosku odkryto m.in. szyfrogramy, w których jako źródło informacji wskazany był KI <Cappino>. Jeden z nich dotyczył relacji dotyczącej różnicy zdań w episkopacie na temat programu wizyty Jana Pawła II w ojczyźnie" - zakończył swój artykuł w  "Rzeczypospolitej" Cezary Gmyz.
   
Portal Fronda.pl zapytał księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, czy ta publikacja stawia kropkę nad „i” w sprawie Cappino.
   
Oto jego odpowiedź:
   
Oczywiście, że nie. Skąd możemy wiedzieć, czy informacje udostępnione przez IPN, z których korzystał dziennikarz, to wszystko, co możemy na ten temat powiedzieć? Być może w zbiorach zastrzeżonych IPN znajduje się jeszcze bardzo wiele dokumentów, które stawiają sprawę ewentualnej współpracy abp. Kowalczyka z SB w innym świetle. Kwerendę w tej sprawie prowadzi kilka osób i wiele wskazuje na to, że sprawa wygląda zupełnie inaczej, niż wynika to z dotychczas opublikowanych materiałów. Szkoda, że IPN nie opublikował wszystkich dokumentów rok temu, kiedy wybuchła sprawa Cappino.
   
Nie zgadzam się z tezą, że te dokumenty kończą sprawę abp. Kowalczyka. Warto pamiętać o tym, że sprawa Cappino jest też rozpatrywana w kontekście całej siatki komunistycznego wywiadu działającego w Watykanie. Tym bardziej więc prawdopodobne, że nazwisko Nuncjusza pojawia się także w innych dokumentach, które znajdują się w zbiorze zastrzeżonym.
   
Arcybiskupowi Kowalczykowi bardzo zależy na zostaniu prymasem. To on sam rozprowadzał sondaż wśród biskupów, z którego wynika, że ma wśród nich bardzo duże poparcie. Jego kandydatura budzi u mnie jednak duże zastrzeżenia i to nie tylko z powodu niejasności w sprawie Cappino. Nuncjusz apostolski jest winien dwóch bardzo niedobrych nominacji biskupich. A nie można mu zarzucić braku doświadczenia, przecież za kandydatury biskupie jest odpowiedzialny od trzydziestu lat - wcześniej jako szef Sekcji Polskiej Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej.
   
To za urzędowania nuncjusza Kowalczyka arcybiskupem poznańskim został abp. Juliusz Paetz, o którego skłonnościach do molestowania kleryków i księży wiedziano już wcześniej w środowisku kościelnym. Także on przedstawił bp. Stanisława Wielgusa jako osobę odpowiednią do objęcia funkcji arcybiskupa warszawskiego i mimo swej wiedzy – wcześniej pisała o tym "Gazeta Polska" - nie zwrócił się do IPN o udostępnienie materiałów na temat tego kapłana. Arcybiskup Kowalczyk popełnił bardzo wiele grzechów zaniechania, które później skutkowały złymi nominacjami.
   
Służby specjalne nie mogą bowiem decydować, jakie dokumenty zostaną odtajnione, a jakie nie. Ponadto skandalem jest sytuacja, w której mjr Edward Kotowski, czyli oficer SB o pseudonimie "Pietro", fałszował dokumenty i nie jest za to pociągnięty do odpowiedzialności. A to wynika z tekstu Cezarego Gmyza. Jednocześnie Kotowski skarży dziennikarza Tomasza Pompowskiego z "Polski The Times" za wywiad przeprowadzony ze mną.

Jerzy Bukowski