- Prokuratura Okręgowa w Krakowie wystąpi do ministerstwa sprawiedliwości Królestwa Szwecji z wnioskiem o pomoc prawną w związku ze śledztwem dotyczącym kradzieży historycznego napisu \"Arbeit macht frei\" znad bramy byłego obozu w Auschwitz-Birkenau - poinformowała Polską Agencję Prasową rzeczniczka prokuratury Bogusława Marcinkowska, odmawiając jednak udzielenia jakichkolwiek informacji na temat zakresu pomocy i szczegółów wniosku.
Rzeczniczka przyznała natomiast, że prokuratura w najbliższych dniach wyłączy ze śledztwa materiały dotyczące ewentualnych nieprawidłowości w ochronie terenu byłego niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Podała także, że skradziony napis zbada w najbliższych dniach laboratorium kryminalistyczne małopolskiej policji. Opinia powinna zostać przekazana prokuraturze za około 2 do 3 tygodni.
Czy wystąpienie do szwedzkiego Ministerstwa Sprawiedliwości oznacza, że z tego właśnie kraju przyszło zlecenie kradzieży zabytkowego napisu?
Zdaniem prokuratora okręgowego Artura Wrony materiał procesowy i wiedza operacyjna pozwalają na postawienie tezy, że głównym zleceniodawcą była osoba zamieszkała poza granicami naszego kraju i nie posiadająca polskiego obywatelstwa. Nie potwierdził, ani nie zaprzeczył, że chodzi o kogoś ze Szwecji.
- Ta kwestia nadal jest badana, podobnie jak to, czy osoba nr 6 w sprawie - poza pięcioma polskimi podejrzanymi - była zleceniodawcą czy tylko pośrednikiem między złodziejami a prawdziwym zleceniodawcą - zastrzegł informator PAP. Istnienie osoby nr 7 nie jest jednak wykluczone.
Wedle tego samego źródła zagraniczny zleceniodawca był wcześniej w muzeum z co najmniej jednym z podejrzanych o udział w kradzieży. Dokonał rekonesansu i wskazał, co ma zostać skradzione.
Jak dowiedziały się z kolei "Wiadomości" TVP, polska policja zna już nazwiska zarówno zleceniodawcy, jak kolekcjonera, który miał kupić tablicę. Według nich obaj są obywatelami Szwecji. Pierwszy z nich jest ponoć związany ze szwedzką organizacją neonazistowską, która potrzebowała pieniędzy do przygotowania zamachu na parlament w Sztokholmie.
W rozmowie z "Wiadomościami" minister sprawiedliwości-prokurator generalny RP Krzysztof Kwiatkowski potwierdził, że w całej sprawie chodzi nie tylko o kradzież, ale też o inne, poważniejsze przestępstwo.
Odzyskany napis nie wróci raczej na swoje miejsce przed 27 stycznia (65. rocznica wkroczenia Sowietów do opuszczonego przez Niemców i zabranych przez nich więźniów obozu). Jego naprawa i konserwacja może potrwać nawet kilka miesięcy. Na razie nad bramą wejściową umieszczono wierną kopię.
- Czekamy na informację w tej sprawie. Jeżeli napis zostanie nam przekazany, trafi do pracowni konserwatorskiej - powiedział PAP Bartosz Bartyzel, pracownik Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.
- Jest to bardzo wyjątkowy obiekt i dlatego musimy się zastanowić, czy będzie eksponowany na swoim pierwotnym miejscu, czy zostanie zdeponowany w magazynach muzealnych - dodała Jolanta Banaś-Maciszczyk, kierownik działu konserwacji w muzeum.
Ostatnia renowacja napisu miała miejsce w 2006 roku i trwała 6 miesięcy.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE