KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 23 listopada, 2024   I   05:25:05 PM EST   I   Adeli, Felicyty, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Modny churching

28 grudnia, 2009

Moda na clubbing, czyli odwiedzanie kilku, a nawet kilkunastu klubów, pubów i innych rozrywkowych lokali w ciągu jednego wieczoru (nocy) przyszła do Polski z Zachodu, pozostając w niej na dobre.

Może w drugą stronę popłynie teraz jej religijna odmiana: churching, czyli uczestniczenie w mszach świętych w różnych kościołach.
   
Coraz więcej młodych Polaków nie ogranicza się do niedzielnej Eucharystii w swoim kościele parafialnym, ale szuka przeżyć religijnych w innych świątyniach, zwłaszcza takich, w których - "jak wieść gminna niesie" - można usłyszeć dobre homilie.
   
Churching łatwo jest uprawiać w wielkich miastach, trudniej we wsiach i małych miasteczkach. Dlatego stał się on domeną młodzieży studenckiej, wśród której szybko rozchodzą się informacje, w którym kościele jest niepowtarzalny nastrój i ciekawie (czyli mądrze oraz ze swadą) głoszone słowo Boże. Chcąc jej pomóc, niektóre lokalne gazety ogłaszają rankingi najlepszych kaznodziejów w mieście.
   
Księża przyglądają się temu zjawisku z rosnącym zainteresowaniem. Jedni pochwalają je, przypominając powszechny wymiar Kościoła, inni wyrażają opinię o potrzebie podtrzymywania przez wiernych bliskich związków z własną parafią. Pierwsi podkreślają religijną aktywność ludzi, zmieniających co niedzielę miejsce uczestnictwa w mszy świętej, drugim nie podoba się ich brak wspólnotowego zakorzenienia.
   
Nie ma żadnych przepisów kościelnych, które zabraniają ochrzczonej mianem churchingu pratyki, podobnie jak nie ma kanonicznego wymogu chodzenia na msze święte wyłącznie do jednej świątyni. O ile życie sakramentalne związane jest (chociaż z dopuszczeniem wyjątków) z kościołem parafialnym, o tyle niedzielny i świąteczny obowiązek katolik może zrealizować nawet bardzo daleko od domu.
   
Czy churching przyjmie się na dłużej? Socjolodzy religii nie potrafią na razie odpowiedzieć na to pytanie, ale bacznie przyglądają się nowemu i coraz bardziej powszechnemu w akademickich miastach zjawisku.

Jerzy Bukowski