Wyrazy wielkiego uznania należą się polskiej policji, która bardzo szybko, bo po niecałych trzech dniach zatrzymała sprawców zuchwałej kradzieży napisu „Arbeit macht frei” znad bramy byłego niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau i odzyskała cenny zabytek, o los którego niepokoiła się międzynarodowa opinia publiczna.
Jak poinformował komendant małopolskiej policji Andrzej Rokita, symbol Auschwitz, został skradziony na zamówienie i był przygotowywany do sprzedaży. Być może zatrzymani sprawcy przestępstwa (grupa czterech mężczyzn z północnej Polski) wyjawią w trakcie przesłuchań, na czyje zlecenie działali.
Na razie wiadomo, że piąty, który wymyślił i telefonicznie nadzorował kradzież, został w domu. Właśnie na terenie jego posesji w Czerniakowie ukryta została pocięta na trzy części tablica. Prawdopodobnie to właśnie on dysponuje największą wiedzą na temat ewentualnego zleceniodawcy, wstępnie określonemu przez policję jako „szalony kolekcjoner”.
„Przeprowadzimy wizję lokalną z udziałem podejrzewanych, która pewnie pokaże, w jaki sposób szczegółowo dokonali tej kradzież. Oczywiście my mniej więcej wiemy, o której doszło do kradzieży, skąd przybyli, w jakim składzie osobowym, jakich narzędzi używali. Natomiast czy mieli informacje, jak wygląda system ochrony i monitoringu w Oświęcimiu, czy też nie mieli, nie wiem” - powiedział dziennikarzom Rokita.
Policja nie kryje, że z pomocą przyszło jej społeczeństwo. Kilkaset osób zatelefonowało z informacjami, które mogły być przydatne. Jedna spośród nich okazała się przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę”. Co ciekawe, wielu dzwoniących w ogóle nie wspominało o nagrodzie (w sumie 115 tysięcy złotych) za pomoc w ujęciu sprawców, ufundowanej przez kilka instytucji.
Konserwatorzy zabytków obiecują scalenie napisu i zawieszenie go nad obozową bramą przed kolejną rocznicą opuszczenia Auschwitz-Birkenau przez niemiecką załogę. Przypada ona 27 stycznia.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE