Skoro nieparlamentarnych słów mogą używać wobec siebie najważniejsi polscy politycy z posłami, senatorami i ministrami na czele, to dlaczego z dawanego przez nich przykładu nie mają obficie korzystać radni, wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast?
Na czoło tego rankingu wysunął się ostatnio burmistrz Krosna Odrzańskiego Andrzej Chinalski. Kiedy jeden z nie lubianych przezeń radnych poklepał go po plecach powiedział mu, iż on może jego tak klepnąć, że mu "zęby wyjdą czwórkami odbytnicą".
Ponieważ ojciec miasta nie chce się przyznać do tych "skrzydlatych słów", sprawa trafiła do sądu z powództwa cywilnego. Radny twierdzi bowiem, że słowa burmistrza odczuł jako groźbę karalną i znieważenie funkcjonariusza publicznego. Chciał, aby zajęła się nimi prokuratura, ale ta umorzyła sprawę.
Werbalna poprzeczka dla innych samorządowców została wysoko zawieszona.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE