- Patrząc na przykład Romana Polańskiego, wydaje mi się, że niewykluczone, iż Francuzi chroniliby mnie lepiej - powiedział w Radiu RMF FM Jan Rokita, sugerując w ten sposób, że nie może liczyć ze strony polskiego rządu na ochronę przed niemiecką prokuraturą.
Rokita nie krył zdziwienia, że niemiecka prokuratura czeka na jego wyjaśnienia, dlaczego wciąż nie wykonuje jej postanowienia.
- Zastanawiam się nad tym, gdzie jestem bezpieczniejszy. Czy we Francji, czy w Polsce, czy raczej mogę liczyć na opiekę ministra Kouchnera, czy ministra Sikorskiego przed niemiecką prokuraturą? - pytał w RMF FM przebywający aktualnie w Paryżu niedoszły premier z Krakowa.
- Mimo ponownych upomnień przez prokuraturę, Jan Rokita nie zapłacił kary pieniężnej. Niemiecki kodeks wykroczeń przewiduje, iż w przypadku niemożności odzyskania mandatu, grozi kara pozbawienia wolności. Brak uregulowania grzywny w wysokości 3 tysięcy euro równa się 30 dniom więzienia. Płacąc mandat, można uniknąć dalszych konsekwencji prawnych - powiedział TVN 24 Ralph Reiter, rzecznik prokuratury w Landshut.
Przypomnę w największym skrócie: po kłótni ze stewardessą wezwani przez pilota funkcjonariusze niemieckiej policji wyprowadzili Rokitę w kajdankach z samolotu Lufthansy, który miał lecieć do Krakowa. On twierdzi, że był przez nich w niewybredny sposób wyzywany, oni wskazują na jego niesubordynację (nie chciał przenieść płaszczy swojego i żony ze schowka w klasie biznes, gdzie je umieścił do klasy ekonomicznej, jaką podróżowali oraz odmówił zapięcia pasów), a także na rękoczyny w stosunku do stewardessy.
Podczas tej operacji Rokita głośno wykrzykiwał: "ratunku, Niemcy mnie biją" (te słowa stały się wkrótce przebojem jako sygnał przychodzących połączeń w telefonach komórkowych wielu Polaków), większość zdenerwowanych opóźnianiem się startu pasażerów biła natomiast policjantom brawo. W budynku lotniska oskarżył ich o próbę wyłudzenia odeń 8 tysięcy euro, po czym buńczucznie oznajmił, że jest w stanie wojny z państwem niemieckim.
Jego żona Nelly mówiła w listopadzie w "Kropce nad i" w TVN 24, że doradza swojemu mężowi zapłacenie grzywny i "skończenie z tą sprawą". Wyrażała wówczas nadzieję, że jej posłucha. Okazało się, że małżonek jest jednak krnąbrny i uparty. Czyżby chciał zakosztować uroków niemieckiego więzienia?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE