W nie tak jeszcze dawnych czasach jednym z wyznaczników powagi danej wsi było funkcjonowanie na jej terenie placówki Poczty Polskiej. Żyjemy wprawdzie w epoce telefonów komórkowych i e-maili, ale właśnie na wsiach nadal bardzo potrzebne są tradycyjne urzędy pocztowe.
Wedle nowego rozporządzenia na obszarach wiejskich jedna placówka pocztowa musi przypadać na co najmniej 85 kilometrów kwadratowych, a nie jak dotychczas na 65. Mimo to firma i tak zmuszona jest zacisnąć pasa. Zamiast urzędów uruchamiane są agencje pocztowe w sklepach, ale to nie satysfakcjonuje mieszkańców wsi.
"- Musimy podejmować działania restrukturyzacyjne, by obniżyć koszty funkcjonowania sieci" - powiedział "Rz" Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej.
Mieszkańcy protestują przeciwko takim oszczędnościom, pisząc listy do dyrekcji PP oraz prosząc o pomoc swoich posłów i samorządowców. Niewiele to jednak daje.
"- W rejonach tarnowskim, sądeckim i krakowskim przekształconych w agencje zostanie do końca roku 35 małych urzędów" - wyjaśnił "Rz" Bartłomiej Kierzkowski, rzecznik Poczty Polskiej w Krakowie. Znikną m.in. urzędy w podkrakowskich Brzeziach, Gorenicach i Krzczonowie. Ale najwięcej - aż 25 - zostanie zlikwidowanych w tarnowskich wsiach.
"W niektórych miejscach kraju urzędy mogą zastąpić mobilne punkty pocztowe. Poczta Polska ma dziś 17 specjalnie do tego przystosowanych samochodów" - czytamy w "Rz".
Baranowski stara się uspokoić mieszkańców wsi i małych miasteczek:
"- Poczta Polska w dalszym ciągu zobowiązana jest do utrzymania minimum 8240 placówek, a na terenie każdej gminy musi być przynajmniej jedna placówka pocztowa."
W ostatnim kwartale tego roku w agencje zostanie zamienionych 77 urzędów i filii, co stanowi 35 procent wszystkich placówek PP.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE