KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 23 listopada, 2024   I   04:04:24 PM EST   I   Adeli, Felicyty, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Kontrowersyjne krzyże

07 grudnia, 2009

Po cichu, pod osłoną nocy, warszawscy drogowcy usuwają krzyże, które mają upamiętniać ofiary wypadków. Zdaniem stołecznych urzędników za bardzo przykuwają one wzrok kierowców. Za to uszy drogowców są na apele rodzin zmarłych zamknięte - poinformował portal internetowy tvn24.pl.

Sprawa jest poważna i dyskusyjna. Z jednej strony trzeba  bowiem uszanować ból osób, które utraciły bliskich w wypadkach drogowych i chcą upamiętnić ich w miejscach śmierci, z drugiej liczba przydrożnych krzyży rośnie w niepokojącym tempie. Jeśli tak dalej pójdzie, pobocza polskich dróg, a także ulic w miastach zostaną całkowicie wypełnione tymi znakami pamięci, jako że liczba śmiertelnych ofiar ciągle się zwiększa.
   
Trudno jest się więc dziwić warszawskim drogowcom, że uznali, iż rozpraszają  one kierowców.
   
- Nawet Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad odstąpiła od oznaczania czarnych punktów przy drogach. Na początku było tam mniej wypadków, ale później kierowcy się przyzwyczajali i statystyka wzrastała. Zgodnie z ustawą o drogach publicznych w pasie drogowym mogą się znajdować tylko niezbędne elementy, takie jak drzewa albo oświetlenie  - powiedział dla tvn24.pl Adam Sobieraj ze stołecznego Zakładu Dróg Miejskich.
   
Wielu kierowców jest jednak innego zdania.
   
- Zwalniam, na pewno daje to do myślenia. Kiedy ja widzę taki krzyż, to zawsze myślę, że jakaś rodzina straciła dziecko. Krzyże nie rozpraszają, działają jak znak "stop" - mówili dziennikarzowi telewizyjnego portalu.
   
Zdania warszawskich urzędników nie podzielają też ich koledzy w wielu innych regionach kraju, na przykład w Krakowie.
   
- Nie mamy żadnych sygnałów, żeby krzyże ustawione na poboczach komukolwiek przeszkadzały, zasłaniały widoczność, czy stwarzały niebezpieczeństwo. Dlatego nie ma żadnego projektu, żeby te krzyże usuwać - wypowiedział się dla tvn24.pl Jacek Bartlewicz, rzecznik prasowy Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie.
   
Zarekwirowane przez warszawski ZDM krzyże można odebrać, ale... za opłatą. Zakład za każdy metr kwadratowy zajętego pasa drogowego liczy sobie 10 złotych dziennie. Stawka naliczana jest od dnia inwentaryzacji.
   
Przepisy przepisami, ale dyskusja w tej sprawie zapewne szybko nie wygaśnie.

Jerzy Bukowski