KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Sobota, 23 listopada, 2024   I   02:18:54 PM EST   I   Adeli, Felicyty, Klemensa
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Po co nam Polska?

16 listopada, 2009

Odpowiedź na pytanie, które z okazji Święta Niepodległości, w 91. rocznicę jej odzyskania, zadał krakowski portal Netbird.pl

Po co ma istnieć Polska? Prostoduszna, udzielana w dobrej wierze odpowiedź na to pytanie nie nastręcza większych problemów. Polska jest ojczyzną Polaków, stanowi ich naturalne miejsce bytowania na Ziemi. Dlaczego więc miałaby nie istnieć? To prawda, że zasoby naturalne kraju przesądzają o zamożności mieszkających w nim ludzi, ale dopiero istnienie suwerennego państwa sprzyja urzeczywistnianiu wolnościowych, kulturowych i władczych aspiracji narodu.

Wprawdzie nikt nie pyta, po co mają istnieć Niemcy, Rosja, Chiny, USA czy Bułgaria, ale już istnienie cesarsko-królewskich Austro-Węgier czy Jugosławii zostało zakwestionowane siłą. Rzeczpospolitą Polaków taki los spotkał nawet dwukrotnie, więc pewna ostrożność w tej kwestii byłaby wskazana. Tym bardziej, że dominujący po roku 1989 ton pedagogiki medialnej oraz po części uniwersytecko-genderowej widzi w polskości wyłącznie powód do wstydu i nakazuje wszystkich za nią przepraszać.

Szacunek dla wiary ojców, wolnościowych tradycji, przywiązanie do rycerskiego etosu? Nie, dziś obowiązuje raczej kult bezbożnictwa i sekciarstwa, promocja euroentuzjazmu, promiskuityzmu, bezpłodnych związków monopłciowych. Polak-katolik w tym pejzażu irytuje i przeszkadza, więc w globalnej agendzie spraw do załatwienia pytanie brzmi raczej „czy suwerenna Polska jest światu potrzebna?”. I czy jest w stanie istnieć bez własnego systemu bankowego, strategicznych sektorów gospodarki, mediów formułujących polski punkt widzenia, wreszcie bez armii, której dzięki wysiłkom kolejnych rządów oraz tzw. profesjonalizacji właściwie już nie mamy?

Systemowa organizacja bezrobocia, skutkująca wypchnięciem ogromnej rzeszy młodych Polaków na emigrację zarobkową. Zapowiadany zamach na IPN. Chaotyczna wyprzedaż resztek majątku narodowego. Absurdalny pomysł, żeby najwyższą instancją kontrolną w państwie stała się jakaś zagraniczna prywatna firma audytorska… Sygnałów, że decyzja w sprawie nieistnienia Polski już zapadła, jest wystarczająco wiele. A politycy, którym elektorat ochoczo odnawia mandat w kolejnych wyborach, sprawnie te postanowienia realizują.

Postscriptum
Prezydent Lech Kaczyński w przemówieniu wygłoszonym 11 listopada 2009 powiedział, że według właściwej wykładni traktatu lizbońskiego Unia Europejska nadal ma pozostać rodzajem związku niepodległych państw narodowych. Dość trudno jednak wyobrazić sobie podobną możliwość interpretowania skutków prawnych i politycznych traktatu z Lizbony, jeśli przewidziano w nim takie rozwiązania, jak – wprawdzie w nieco innych formułach nazewniczych – funkcje prezydenta Unii oraz unijnego ministra spraw zagranicznych.

Rozsądniejsza od nadziei, że prawdziwi włodarze UE zinterpretują traktat lizboński po naszej, a nie własnej myśli, wydaje się uporczywa praca nad świadomością narodową nowych pokoleń Polaków oraz pokorna, tradycyjna prośba do Opatrzności: Ojczyznę wolną racz zachować, Panie!

Niefrasobliwość mamionego obietnicami narodu, zdrada elit oraz dezynwoltura klasy politycznej, patrzącej tylko osobistego lub grupowego interesu sprawiają, że po dwudziestu latach bezwolnie wyrzekamy się odzyskanej w roku 1989 – sezonowej, 
jak się okazuje – suwerenności państwowej. Od 11 listopada do 1 grudnia zostały już tylko niespełna trzy tygodnie. Żal.

Waldemar Żyszkiewicz
z blogu „na gorąco”
www.waldemar-zyszkiewicz.pl