Do Morskiego Oka będzie można się dostać tylko fasiągiem albo pieszo. Nie będzie dodatkowych środków transportu nad ten oblegany przez turystów staw. Tak zgodnie twierdzą starosta tatrzański Andrzej Gąsienica Makowski i dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Paweł Skawiński - poinformowało Radio Kraków-Małopolska.
Starosta tatrzański i dyrektor TPN stanowczo sprzeciwiają się jednak temu pomysłowi. Do Morskiego Oka będzie można dostać się tylko tradycyjnym środkiem transportu, czyli fasiągami. Nie ma też mowy o powrocie na tę trasę autobusów, które kursowały jeszcze w latach 80., ponieważ przyczyniłoby się to do zwiększenia w tym rejonie i tak już nadmiernej liczby turystów.
Niedawno testowano meleksy na drodze do Morskiego Oka, ale okazało się, że pojazdy zasilane energią elektryczną nie dają sobie rady z górską drogą.
Urzędnicy starostwa tatrzańskiego wymyślili natomiast, aby ciągnące fasiągi konie miały specjalne podkowy, które nie zniszczą nowego asfaltu.
"- Dróżnik, który będzie pracował na drodze do Morskiego Oka, skontroluje, czy konie wożące turystów mają odpowiednie podkowy. Nie będzie możliwości, aby konie kute na ostro pracowały na tej drodze. Spowodowałoby to szybkie zniszczenie asfaltu. W sezonie letnim konie będą musiały posiadać gumowe podkowy. Nie wiemy jeszcze, co zrobić z sezonem zimowym, ale na pewno znajdziemy jakieś kompromisowe rozwiązanie" - powiedział Gąsienica-Makowski "Polsce-Gazecie Krakowskiej".
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE