Wojna na poglądy, gesty i demonstracje przenosi się ze środowiska politycznego do dziennikarskiego. Coraz częściej zdarza się, że jedni przedstawiciele tego zawodu tak bardzo lekceważą bądź nawet nienawidzą innych, że gotowi są - oczywiście ostentacyjnie - zrezygnować z kandydowania do tej samej nagrody, którą już mają lub mogą otrzymać wraz z nimi ich wrogowie.
Jak poinformowała na swej stronie internetowej telewizja TVN 24, Wanat poprosiła już o wykreślenie jej nazwiska z nominacji w tegorocznym plebiscycie. Jak uzasadniła w liście przesłanym do organizatorów, czułaby się niekomfortowo, gdyby została laureatką nagrody, którą studenci uhonorowali w zeszłym roku Cejrowskiego.
Co tak bardzo wzburzyło dyrektor Radia TOK FM? To, że laureat MediaTorów nie podał na wizji ręki witającemu się z nim znanemu homoseksualiście Krystianowi Legierskiemu mówiąc, że nie chce się zarazić HIV, a w Poznaniu do działaczy organizacji gejów i lesbijek, którzy podsunęli mu jego książkę do podpisania, krzyknął: "od pedziów nie biorę, brzydzę się wami".
Marcin Sikorski, prezes Stowarzyszenia MediaTory, powiedział TVN 24, iż szanuje decyzję Wanat i w związku z jej protestem skreślił ją z listy nominowanych. Zastrzegł jednak:
- Szanuję także wolę studentów, którzy głosowali na pana Cejrowskiego. Wyróżnili go w kategorii Akumulatory, w której oceniane są programy rozrywkowe. Docenili jego umiejętności z tego obszaru, a nie jego poglądy - podkreślił Sikorski.
No cóż, jest takie stare powiedzenie: na złość babci niech mi uszy zmarzną. Dobrze, aby przypomniała je sobie Ewa Wanat.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE