Usprawiedliwiając swojego kolegę po artystycznym fachu, Krzysztof Zanussi sam naraził się na proces sądowy. Jeden z blogerów Salonu 24 przetłumaczył bowiem jego niefrasobliwą wypowiedź o Samancie Geimer - którą Roman Polański wykorzystał w willi Jacka Nicholsona ponad 30 lat temu - i wysłał jej.
"Gdyby nie był sławny, to fakt, że ponad 30 lat temu w Los Angeles, mieście szczególnie swobodnych obyczajów, skorzystał z usług jakiejś nieletniej prostytutki, nie miałby dzisiaj przedłużenia" - powiedział Zanussi.
Olejnik próbowała mu delikatnie zwrócić uwagę, że nie jest to adekwatne określenie, ponieważ Geimer nie dostała żadnych pieniędzy za spotkanie z Polańskim. Zanussi stwierdził jednak, że w "tym świecie" wiele się robi dla sławy i kariery.
Te wypowiedzi zbulwersowały wielu internautów, którzy na różnych portalach dali wyraz swym negatywnym (delikatnie mówiąc) opiniom o jej niestosowności. W końcu jeden z blogerów Salonu 24 zdenerwował się na tyle, że przetłumaczył słowa Zanussiego i wysłał je do 45-letniej dziś Samanthy Geimer.
"Pozwoliłem sobie przetłumaczyć bon mot pana Krzysztofa na angielski i przeslać e-mailem prawnikom p. Samanthy Geimer, wraz z krótką notką biograficzną o autorze. Szkoda byłoby bowiem, by taka fontanna dowcipu miała się zmarnować bez możliwości przeprowadzenia publicznego dowodu, że p. Geimer byla w 1977 roku młodocianą prostytutką - napisał na swoim blogu "Stary Wiarus".
Czyżby kolejny wybitny polski twórca filmowy miał mieć kłopoty z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE