Co trzeci rolnik z powiatu tarnowskiego może stracić część unijnych dopłat obszarowych, a co dziesiąty straci je z całą pewnością z powodu brudu w stajniach i brakach w dokumentacji - poinformowali dziennikarze Kroniki Krakowskiej Telewizji Polskiej.
Zwierzęta są zdrowe i zadbane, lecz warunki panujące w oborze urągają wszelkim przepisom. Stajnie wyłożone kafelkami - czego domagają się unijni urzędnicy - to wielka rzadkość.
- Nie tak dużo to kosztuje, tylko trochę chęci, przede wszystkim chęci - powiedziała reporterom Kroniki Danuta Kucharzyk z Jodłówki Tuchowskiej.
Chęci wystarczają najczęściej wtedy, gdy gospodarstwo prowadzą ludzie młodzi. Starsi i schorowani starają się tylko jakoś związać koniec z końcem.
- Nie starcza nam sił i cierpliwości do wszystkich wymysłów Brukseli. Niegdyś wystarczyło, by krowa dawała mleko. Dziś musi mieć paszport, kolczyki i czysto w oborze. Jeżeli nie ma, są przykre konsekwencje - tłumaczyli dziennikarzom rolnicy.
Do końca listopada w powiecie tarnowskim skontrolowanych zostanie pół tysiąca gospodarstw, wylosowanych przez system komputerowy. Te, w których stwierdzone zostaną uchybienia, będą ponownie kontrolowane w przyszłym roku. Jeśli się nie poprawią, stracą od roku 2011 całość unijnych dopłat.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE