Po raz kolejny powraca sprawa dekomunizacji alei zasłużonych cmentarza Wojskowego (Powązki) w Warszawie, podniesiona już kilkakrotnie najpierw przez Ligę Republikańską, a następnie przez Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
Wystosowali pismo w tej sprawie do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, w którym proszą o "usunięcie ich okazałych mauzoleów i przeniesienie szczątek zdrajców na cmentarz Północny do normalnych mogił".
Inicjatorzy tych działań: kapitan Zdzisław Zakrzewski z Szarych Szeregów i doktor Ryszard Popek, dyrektor generalny SFPNP podkreślili w swym liście, że Bierut był agentem NKWD oraz narzuconym Polsce przez Związek Sowiecki prezydentem, który "nigdy nie ułaskawiał bezprawnie skazanego żadnego znaczącego działacza Państwa Podziemnego, ponieważ to on patronował zbrodniczej działalności UB". Marchlewski niewątliwie zasłużył się natomiast, ale nie Rzeczypospolitej, lecz bolszewickiej Rosji, kiedy w 1920 roku jako przewodniczący Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski w Białymstoku przygotowywał sowiecki rząd dla Polski.
Sprawa jest trudna, ponieważ naruszanie spokoju zmarłych nie mieści się w kanonach etyki i kultury katolickiej. Z drugiej strony dla wielu osób jest nie do przyjęcia, aby w alei zasłużonych reprezentacyjnego cmentarza w stolicy niepodległego państwa znajdowały się okazałe grobowce jego zdrajców i ciemiężycieli.
"Kombatanci Szarych Szeregów czekają na odpowiedź od Urzędu Miasta Warszawy. Zaznaczają, że na cmentarzu Wojskowym pochowanych jest tysiące autentycznych bohaterów i ludzi zasłużonych w walce o wolność i niepodległość naszego Narodu, a żaden z nich nie ma tak wyeksponowanego mauzoleum" - napisał "Nasz Dziennik".
Jak poinformował jego redakcję Krzysztof Dybalski, kierownik tego cmentarza, o ewentualnym przeniesieniu doczesnych szczątków może decydować tylko rodzina, która opiekuje się grobem. Takiej decyzji nie może podjąć ani zarząd cmentarza, ani urząd miasta, gdyż grobowiec ten zalicza się do kategorii grobów stałych, które nie podlegają żadnym opłatom za utrzymanie ze strony miasta ani państwa.
W tej delikatnej materii potrzebny jest takt i rozsądek. Nie chodzi przecież o spektakularne wyrzucenie kogokolwiek z poświęconej ziemi, ale o przywrócenie elementarnej proporcji w ocenie najnowszej historii, także w cmentarnej alei zasłużonych.
Andrzej Kulesza tak kończy swój artykuł w "Naszym Dzienniku":
"Zbrodniarze niemieccy po wojnie zostali po straceniu pochowani w bezimiennych grobach. Nikt się z tego powodu nie oburzał, nie nazywał tego barbarzyństwem.
Przeniesienie szczątków zdrajców i oprawców reżimu komunistycznego do zwykłej mogiły w dalszej części cmentarza nie jest przejawem barbarzyństwa, lecz zwykłej przyzwoitości, której wymaga pamięć zamordowanych żołnierzy podziemia.
Jeśli rodzina Bieruta tego sobie życzy, niech wykupi miejsce w innej części cmentarza i przeniesie tam stalinowskiego dygnitarza tak bardzo zasłużonego dla sowieckiego okupanta".
W pełni solidaryzuję się z jego opinią.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE