\"Tatrzańskiej kosodrzewinie - o czym przekonują ekolodzy - zagrażają nie tylko narciarze i turyści czy zanieczyszczone powietrze, ale ostatnio także... balsam węgierski, który według jego zwolenników ma być panaceum na wszystkie dolegliwości człowieka\" - napisała Halina Kraczyńska w \"Polsce-Gazecie Krakowskiej\".
"Sama kosodrzewina, szczególnie jej aromatyczne olejki, wykorzystywana jest też w branży perfumeryjnej. Nic więc dziwnego, że zbieracze tego cennego surowca - jak twierdzą ekolodzy - zapuszczają się nawet na tereny chronione, m.in. w Tatry, gdzie kosówka bujnie porasta zbocza, już nawet na wysokości 1200 m n.p.m.(m.in. na Sarniej Skałce)" - informuje autorka artykułu.
Zapytany przez nią o opinię w tej sprawie wicedyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Zbigniew Krzan zaprzecza jednak, jakoby był problem ze zbieraczami kosodrzewiny:
"- Kosówka w Tatrach pozostaje pod ścisłą ochroną i jej pozyskiwanie dla jakichkolwiek celów jest zabronione. Z tego, co obserwujemy, nie ma zagrożenia dla kosówki. Wręcz przeciwnie, jest ona w ekspansji. Jej areał ciągle się powiększa, choć czasem spotykamy uszkodzone pędy."
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE