Polacy są - obok Albańczyków - najbardziej ceniącym Stany Zjednoczone Ameryki Północnej narodem Europy. Dawaliśmy i dajemy wyraz tym życzliwym uczuciom wiele razy, nie oczekując wzamian dokładnie tego samego, ale przynajmniej docenienia i szanowania nas nie tylko w słowach.
Nie bardzo mogę zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, bo przecież łączą nas od kilkunastu lat bardzo ścisłe interesy polityczne oraz militarne. I to my jesteśmy partnerem, który nigdy nie zawiódł sojusznika (nie tylko USA).
W tej przykrej sytuacji zakończę cytatem z doskonałego, ale bardzo gorzkiego w swej wymowie artykułu Marka Magierowskiego z "Rzeczypospolitej":
Ile jeszcze samolotów musimy sprowadzić z Ameryki, by przedstawiciel administracji USA pojawił się w Polsce na pierwszowrześniowych obchodach?
Ile jeszcze maszyn CIA powinno wylądować w Szymanach? Ile lat musimy jeszcze poczekać na zniesienie wiz? Ile razy mamy się dać nabić w butelkę tak jak w przypadku umowy o instalacji tarczy antyrakietowej? Jak długo powinniśmy wspierać amerykańskie interesy na Ukrainie?
Co jeszcze powinniśmy zrobić w ciągu najbliższych pięciu dni, by Barack Obama i Hillary Clinton zrozumieli, jak bardzo się kompromitują w oczach Polaków?
No właśnie, co?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE