Czytam \"Dziennik\" i rośnie we mnie zdumienie, połączone z poczuciem niesmaku. Oto z artykułu pt. \"Jak Coca-Cola. Armia ma swój znak promocyjny\" dowiaduję się, że Wojsko Polskie postanowiło wykreować własny znak firmowy i poinformować o tym społeczeństwo w dniu rocznicy Bitwy Warszawskiej.
Porównywanie Wojska Polskiego do Coca-Coli, czy nawet do pięknej akcji charytatywnej jest dla mnie czymś zgoła niestosownym. Zawsze sądziłem - i pozostanę przy tym zdaniu - iż jedynym znakiem promocyjnym naszej armii są barwy i godło państwowe, widniejące na jej sztandarach i na żołnierskich mundurach. Za te symbole narodowych imponderabilii przelewało krew i ginęło za ojczyznę wiele pokoleń szeregowych, podoficerów, oficerów, generałów, a także cywilnych pracowników WP.
Po co polskiej armii znak promocyjny, czy też firmowy? Nie tylko nie jest on do niczego potrzebny, ale także obraża jej godność, zrównując Wojsko Polskie z Coca-Colą. A chyba czymś innym jest żołnierska krew niż słodki napój.
Dziwię się, że wysoki urzędnik MON tego nie rozumie, mam jednak nadzieję, iż mądrzejszy od niego okaże się minister Bogdan Klich, zakazując dalszych prac nad tym projektem.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE