Zatrzymanie rajdu rowerowego \"Europejskimi śladami Stepana Bandery\" na polskiej granicy jest nauczką na przyszłość, by \"z rozumem zabierać się za organizację społecznych inicjatyw, dotyczących relacji polsko-ukraińskich\" - uważa ukrainista z Uniwersytetu Warszawskiego doktor Rościsław Kramar.
- Gdy obserwowałem wypowiedzi niektórych działaczy w Polsce, komentarze w mediach, to czasami byłem mocno zaskoczony, bo uważam, że takie sformułowanie jak "banderowcy u bram Polski" w tej sytuacji jest zdecydowanie za mocne - powiedział Kramar.
Wyraził też nadzieję, że kapitał przyjaźni i porozumienia, jaki pojawił się między Polakami a Ukraińcami po "pomarańczowej rewolucji", będzie decydował o przyszłości naszych relacji, a nie takie incydenty, a także nieodpowiedzialne reakcje zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie.
Kramar skrytykował inicjatywę rajdu, nazywając ją nieprzemyślaną i nie wnoszącą nic dobrego w stosunki między naszymi narodami i państwami.
- Relacje polsko-ukraińskie na pewnych szczeblach nieco ucierpiały z powodu braku odpowiedzialności pewnych organizacji pozarządowych - powiedział, mając na myśli stowarzyszenie dobroczynne "Eko-Miłosierdzie", które była inicjatorem tej kolarskiej imprezy. Zaznaczył, że nie ma o nim wiedzy, ponieważ jest ono zupełnie nieznane na Ukrainie.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE