Paweł Sawczuk - organizator rajdu rowerowego \"Europejskimi śladami Stepana Bandery\", który nie został wpuszczony w piątek do Polski, zamierza ponownie wystąpić o wizy i przejechać wcześniej planowaną trasą, na której najważniejszym punktem jest dla niego były niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau, w którym zamordowano dwóch braci patrona imprezy.
Wydaje mi się, że w tej sytuacji głos powinien zabrać minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski, a może nawet premier Donald Tusk lub prezydent Lech Kaczyński. Mamy bowiem do czynienia z bezczelną, perfidną i cyniczną (wykorzystanie dzieci) próbą znieważenia pamięci tysięcy obywateli Kresów Wschodnich II RP polskiego, żydowskiego i ormiańskiego pochodzenia, wymordowanych przez zbrodniarzy spod znaku tryzuba i czerwono-czarnej flagi, z którymi to emblematami nadal zamierza jechać przez nasz kraj Sawczuk ze swoimi kolarzami.
Nadszedł czas nie na biurokratyczne badanie nowych wniosków wizowych uczestników rajdu, ale na zdecydowaną, zgodną z polską racją stanu reakcję najwyższych władz Polski na tę jawną prowokację. Wszelkim próbom promowania jakiejkolwiek zbrodniczej ideologii na terytorium Rzeczypospolitej powinny one przeciwstawić się równie godnie jak stanowczo.
Są też już pierwsze reperkusje tej sprawy po ukraińskiej stronie granicy. Portal Kresy.pl cytuje internetowe wydanie tygodnika "Lvivska Hazeta", w którym przedstawiciel obwodowej organizacji Ukraińska Republikańska Partia "Sobór" Stepan Sereda zadeklarował, że w przypadku doznania najmniejszej krzywdy przez uczestników rajdu, jego organizacja wraz z innymi - jak to określił - "patriotycznymi siłami" zakwestionuje sensowność odwiedzania grobów polskich żołnierzy (m.in. cmentarza Orląt Lwowskich) przez turystów z Polski.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE