Z początkiem tego roku opisałem w kilku zamieszczonych w poland.us tekstach groźny wypadek, jaki spowodował na Gubałówce ciągnący góralskie sanie koń oraz następstwa tego incydentu, w efekcie którego władze Zakopanego wprowadziły - we współdziałaniu z policją i ze Związkiem Podhalan - nowy regulamin dla osób powożących konnymi zaprzęgami.
Jak wynika z pierwszych ustaleń policji, w obu przypadkach dorożki były sprawne technicznie, a powożący nimi trzeźwi. Biegli z zakresu weterynarii ocenią jeszcze stan zdrowia oraz "ułożenie koni, ich charakter i usposobienie".
Jak wynika z zeznań świadków drugiego incydentu, jeden z koni wyglądał, jakby zasłabł i przed wypadkiem "ewidentnie przechylał się w jedną stronę". Wiadomo już, że konie nie zostały niczym spłoszone, jak usiłowała to w pierwszej chwili po wypadku tłumaczyć dorożkarka. Prokuratura zbada, czy nie naruszyła ona zasad bezpieczeństwa, tj. czy prawidłowo wykonała manewr omijania siedzących na murku nastolatek, zachowując przy tym bezpieczną odległość.
Pokłosiem obu tych wypadków jest zapowiedziana przez Urząd Miasta Krakowa niezwłoczna kontrola tego, czy właściciele dorożek wywiązują się z obowiązków, jakie nakłada na nich umowa podpisana z magistratem, w szczególności w zakresie przepisów, dotyczących bezpieczeństwa.
Nie wiadomo, jak szybko przeprowadzona będzie ta kontrola i jakimi wynikami się zakończy. W każdym razie planujący letnie wakacje w podwawelskim grodzie użytkownicy portalu poland.us niech mają się na baczności podczas spacerów po centrum miasta, bo oprócz zaczarowanych jeżdżą po nim także niebezpieczne dorożki, dorożkarze i konie.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE